"Denis Urubko, zgodnie ze swoimi przekonaniami dotyczącymi końca sezonu zimowego, postanowił opuścić Zimową Wyprawę na K2. Decyzja ta została zaakceptowana przez uczestników wyprawy, którzy nie widzieli dalszej możliwości współpracy z Denisem po jego samodzielnej próbie zdobycia wierzchołka" - czytamy w oświadczeniu Polskiego Himalaizmu Zimowego na Facebooku. "Podjąłem się ataku szczytowego i tak naprawdę jestem usatysfakcjonowany. Bez tego byłbym wściekły. Nie mam za co przepraszać" - powiedział z kolei w rozmowie z TVN24 Denis Urubko po powrocie do bazy pod K2. "Oni też nie są aniołami" - powiedział w odniesieniu do członków wyprawy. "To była moja szansa, żeby coś zrobić, a nie tylko siedzieć w bazie" - posumował Urubko. Samotna próba Przypomnijmy, że Urubko w sobotę, bez zgody kierownictwa, ruszył samotnie w kierunku szczytu K2. Mijając po drodze członków wyprawy, odmówił wzięcia radiotelefonu i nie chciał rozmawiać z kierownikiem wyprawy Krzysztofem Wielickim. W poniedziałek Urubko wrócił do bazy i, nie odzywając się do nikogo, zaszył się w swoim namiocie. Wspinacz zrezygnował z ataku szczytowego prawdopodobnie ze względu na złe warunki pogodowe. Urubko uważa, że zima trwa do końca lutego, stąd jego desperacka próba. Pozostali uczestnicy wyprawy będą próbowali zaliczyć pierwsze w historii zimowe wejście na K2 w marcu. "Denis od dawna głosił, iż dla niego zima kończy się 28 lutego. Na tym punkcie jest trochę zafiksowany" - mówił Piotr Tomala, jeden z członków wyprawy. Kazach z rosyjskim i polskim paszportem opuści bazę Polaków prawdopodobnie we wtorek. W styczniu Urubko, wraz z Adamem Bieleckim, brał udział w bohaterskiej akcji ratunkowej na Nanga Parbat.