Rzeczniczka Pentagonu Dana White powiedziała, że był to w XXI wieku najdalszy na północ przelot amerykańskich samolotów od dzielącej obie Koree strefy zdemilitaryzowanej. Jak wyjaśniła, chodziło o pokazanie, z jaką powagą Stany Zjednoczone podchodzą do "nierozważnej postawy" Korei Północnej. W ostatnich miesiącach reżim w Pjongjangu przeprowadził kilka prób z użyciem pocisków balistycznych, dokonał też testu bomby atomowej. Spotkało się to z ostrą reakcją wspólnoty międzynarodowej, a na Koreę Północną ONZ nałożyła nowe sankcje. Kim Dzong Un groził m.in. Stanom Zjednoczonym, zapowiadając atak rakietowy na wyspę Guam, na której są amerykańskie bazy wojskowe. Kilka dni temu prezydent USA <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-donald-trump,gsbi,16" title="Donald Trump" target="_blank">Donald Trump</a> na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ powiedział, że <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-korea-polnocna,gsbi,4314" title="Korea Północna" target="_blank">Korea Północna</a>, jeśli zajdzie taka konieczność, zostanie "całkowicie zniszczona".