Demonstranci, głównie arabskiego pochodzenia i wyznania muzułmańskiego, skandowali: "Izrael precz z Libanu" i "Wolna Palestyna". Wznosili transparenty z napisami: "Powstrzymać izraelski terroryzm" i "Okupacja jest zbrodnią". Uczestnicy demonstracji protestowali przeciw zabijaniu cywilów w czasie bombardowań Libanu. Mówcy na wiecu potępiali m.in. prezydenta USA George'a W. Busha za jego wypowiedź w czwartek po wykryciu spisku terrorystów w Londynie. Oświadczył on wówczas, że Ameryka "prowadzi wojnę z islamskimi faszystami". Według liderów protestu, prezydent obraził muzułmanów i powinien ich przeprosić. "Nie ma żadnego islamskiego faszyzmu. Nie ma doktryny faszyzmu w islamie" - powiedział dyrektor Muslim American Society Freedom Foundation Mahdi Bray. Bush dotąd unikał zwykle wspominania o religii terrorystów z Al- Kaidy i innych ekstremistycznych organizacji islamskich. Sformułowania "islamski faszym" lub "islamscy faszyści" używają prawicowi komentatorzy w mediach amerykańskich. Współorganizatorem sobotniej demonstracji była lewicowa koalicja o nazwie ANSWER (skrót od: Act Now to Stop War and End Racism - "Działaj, by przerwać wojnę i skończyć z rasizmem"), która prowadzi kampanię przeciw wojnie w Iraku. Kongres USA zdecydowanie poparł Izrael w jego wojnie z Hezbollahem. Rezolucję w tej sprawie uchwalił w lipcu niemal jednomyślnie.