Jest on jedną z głównych przyczyn, dla których średnia długość życia ludzkiego w Afryce wynosi tylko 52 lata, o 25 lat mniej niż średnia w Ameryce i Europie. Prezydent USA Barack Obama, którego ojciec pochodzi z Kenii, swym wystąpieniem na szczycie G8 w wielkiej mierze przyczynił się do zadeklarowania przez mocarstwa gospodarcze zwiększonej pomocy; Stany Zjednoczone wydadzą na ten cel co najmniej 3,5 mld dolarów, Francja ok. 2 mld, cała Unia Europejska - 3-4 mld, a Japonia również 3-4 mld dolarów. Dyrektor generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO) Jacques Diouf nazwał tę decyzję "zachęcającą zmianą w polityce pomocy biednym i głodnym, aby sami mogli zwiększać produkcję żywności". Prezydent Obama i inni przywódcy G8 z naciskiem mówili o potrzebie zasadniczej zmiany w sposobie rozdzielania i wykorzystywania środków pomocy (zwłaszcza w czasach kryzysu), aby nie były "manną z nieba" i nie znikały wskutek działania korupcyjnych układów. Na szczycie G8 byli przedstawiciele 40 krajów i organizacji, wśród nich przywódcy Angoli, Algierii, Egiptu, Etiopii, Libii, Nigerii, Senegalu, RPA i Unii Afrykańskiej. W piątek wzięli oni udział w śniadaniu roboczym z prezydentami Ósemki. Sukces prowadzonych na szczycie rozmów w sprawie ograniczenia emisji szkodliwych gazów eksperci określają jako "częściowy", a sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun uznał rezultaty za "niewystarczające." Liderzy G8 nie zdołali przekonać szybko rozwijających się Indii i Chin do przyjęcia zobowiązania, że do roku 2050 zmniejszą emisję gazów o 50 proc. Początkowy sukces w postaci zobowiązania krajów G8 do zredukowania w tym czasie emisji o 80 proc., podważyły w ciągu następnych godzin wypowiedzi przedstawicieli Kanady i Rosji. Pierwszy powiedział, że cel ten ma charakter "aspiracji", drugi - że może się okazać "nieosiągalny". Kraje G8, Korea Południowa, Egipt i Australia porozumiały się w L'Aquili w sprawie dokończenia do roku 2010 przeciągającej się od lat obecnej rundy rozmów z Dauhy w sprawie wolnego handlu. Kryzys gospodarczy, jaki przeżywa świat i sytuacja najuboższych, były nieustannie obecne w tle rozmów prowadzonych w górskiej stolicy Abruzów, ciężko doświadczonej przez trzęsienie ziemi, nieprzypadkowo wybranej na miejsce spotkania najbardziej wpływowych polityków naszego globu. Obecny kryzys poważnie godzi w najuboższych i stanowi zagrożenie dla procesu wyeliminowania głodu i nędzy na świecie - oświadczyli uczestnicy szczytu G8 w przyjętej dziś deklaracji. W deklaracji podkreśla się, że kryzys, uderzając szczególnie w państwa najbiedniejsze, "grozi przekreśleniem" osiągniętego już postępu. - Zgodnie stwierdziliśmy - powiedział prezydent Obama - że do wyjścia z kryzysu jest jeszcze daleko. - Obniżanie wysiłków podejmowanych w celu stymulowania (gospodarki) byłoby przedwczesne - dodał Obama na konferencji prasowej zwołanej na zakończenie szczytu. Ocenie kryzysu poświęcony był komunikat szczytu ogłoszony w środę, po pierwszym dniu obrad. Podkreślał on, że nadal panuje "niepewność" co do sytuacji gospodarczej i nadal "występują poważne elementy ryzyka, które ciążą na stabilizacji gospodarczej i finansowej". Niemniej - dodawał komunikat - istnieją "sygnały świadczące o stabilizacji, co odnosi się zwłaszcza do zwyżek na giełdach". Optymizmem wyróżniły się wypowiedzi gospodarza szczytu, premiera Silvio Berlusconiego na konferencji prasowej. Oświadczył on: "Nie ma wystarczający elementów, aby sądzić, że kryzys będzie trwał lub się pogłębi". W sprawie Iranu przywódcy G8 podkreślali na szczycie, że są zdecydowani poszukiwać "dyplomatycznego rozwiązania" dotyczącego problemu irańskich badań nuklearnych. Dali Teheranowi czas do września, aby mógł odpowiedzieć na propozycje podjęcia dialogu. Przywódcy G8 wyrazili "głębokie zaniepokojenie" z powodu "strasznych wydarzeń", jakie towarzyszyły irańskim wyborom.