Azoulay oświadczyła w komunikacie, że "głęboko ubolewa" z powodu takiego rozwoju wydarzeń, jest bowiem przekonana, że "to wewnątrz UNESCO i nie poza tą organizacją państwa mają lepsze warunki działania na rzecz przezwyciężenia rozbieżności" w dziedzinach, które leżą w ich kompetencjach. Przypomniała, że przezwyciężaniu nieporozumień służą głosowania z udziałem państw członkowskich. Nade wszystko jednak "pełne zaangażowanie w działalność UNESCO pozwala na kontynuowanie dialogu, współpracy i sojuszy, które dziś są potrzebne bardziej niż kiedykolwiek". Dyrektor generalna UNESCO podkreśliła, że obejmując 13 października obecne obowiązki "zobowiązała się umacniać ten dialog". W przeddzień wyboru pani Azoulay Stany Zjednoczone zakomunikowały, że wycofują się z Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Oświaty, Nauki i Kultury, która wymaga refom, ponieważ dominują w niej - ich zdaniem - tendencje antyizraelskie. Zaledwie parę godzin później premier Izraela <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-benjamin-netanjahu,gsbi,2647" title="Benjamin Netanjahu" target="_blank">Benjamin Netanjahu</a> zapowiedział, że jego kraj pójdzie tą samą drogą, ponieważ, jak mu się wydaje, UNESCO "przekształciła się w teatr absurdu i zamiast dbać o historię, wypacza ją". Była to przede wszystkim aluzja do pewnych uchwał przegłosowanych przez kraje członkowskie. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-izrael,gsbi,2648" title="Izrael" target="_blank">Izrael</a> uznał je za próbę rozłączenia historii Żydów i historii Ziemi Świętej. Decyzja USA o wystąpieniu z UNESCO wejdzie w życie z początkiem 2019 roku.