Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton przedstawiła na poniedziałkowym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych i obrony w Brukseli koncepcję działania UE w kwestii północnego Mali, które od czerwca jest kontrolowane przez afrykańskie filie Al-Kaidy. Jak pisze AFP, ministrowie dali zielone światło misji szkoleniowej UE, która ma pomóc Mali przejąć kontrolę nad północą częścią kraju okupowaną przez wojska islamskie. Według wstępnego planu w misji weźmie udział 250 szkoleniowców europejskich - wyjadą na początku stycznia w okolice stolicy kraju, Bamako, by szkolić cztery bataliony po 650 żołnierzy malijskich. Misja ma się zakończyć w sześć miesięcy. Kraje, które już zgłosiły chęć udziału, to Francja (Mali to jej była kolonia), a także Hiszpania, Włochy, Belgia, Niemcy, Wielka Brytania i Finlandia. W grudniu UE ma podjąć formalną decyzję w tej sprawie. - Wszyscy się zgadzają co do tego, że Mali to już nie jest tylko kwestia państwa, które ma problemy z funkcjonowaniem. Za chwilę może być to miejsce eksportu terroryzmu, narkotyków, przestępczości na inne państwa afrykańskie i też do Europy - mówił polskim dziennikarzom w Brukseli szef MON Tomasz Siemoniak. Kraje zachodniej Afryki już przygotowały plan zbrojnej inwazji na Mali, by spacyfikować okupowaną przez islamistów północ kraju. Inwazja może się zacząć, gdy jej plan zatwierdzi Rada Bezpieczeństwa ONZ. Siemoniak poinformował, że w poniedziałkowej dyskusji wszyscy zgodzili się, że "sprawa wymaga tego, by zajęła się nią UE". - W tej rozmowie przede wszystkim przewijał się taki duch, że UE nie powinna wyręczać państw afrykańskich, które mają swój kalendarz działania. UE widzi swoją rolę jako kogoś, kto przeprowadzi misję szkoleniową, natomiast sąsiedzi, czyli państwa afrykańskie powinny wziąć na siebie największy ciężar odpowiedzialności - oświadczył szef MON. Jak dodał, wszyscy mają świadomość, że na grudniowym posiedzeniu powinny zapaść decyzje w tej sprawie. Tłumaczył, że czas nie pracuje na korzyść wspólnoty międzynarodowej. - Wydaje się, że rośnie świadomość tego, że jakaś forma udziału szkoleniowego prędzej czy później będzie potrzebna. Państwa afrykańskie oczekują i chcą takiej pomocy ze strony Unii - ocenił. Mówiąc o ewentualnym polskim udziale w misji, zaznaczył, że mamy ostrożne stanowisko w tej sprawie. - Polska jest za tym, by rozwiązywać problemy w Afryce, ale też zwracamy uwagę, że są inne miejsca z problemami, np. Kosowo czy Kaukaz. UE powinna starać się działać dość kompleksowo - oświadczył. W zeszłym tygodniu Siemoniak mówił, że w obecnej sytuacji jest "bardzo mało prawdopodobne", aby polscy żołnierze wzięli udział w ewentualnej wojskowej misji szkoleniowej państw UE, która mogłaby być wysłana do Mali. Po poniedziałkowym posiedzeniu szefów MON i MSZ nie wykluczył jednak takiej opcji. - Oczywiście, nie wykluczamy, natomiast co do tego, kiedy, jak, to jest to sprawa zupełnie otwarta - zastrzegł. Z Brukseli Krzysztof Strzępka i Inga Czerny