33-letnia Sawczenko, którą Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej oskarża o współudział w zabójstwie dwóch rosyjskich dziennikarzy pod Ługańskiem, w strefie konfliktu na wschodzie Ukrainy, nie przyznaje się do winy i twierdzi - tak samo jak władze w Kijowie - że separatyści uprowadzili ją do Rosji. Lotniczka od 12 grudnia, tj. od 75 dni, prowadzi strajk głodowy w moskiewskim więzieniu. Od sześciu dni odmawia poddawania się jakimkolwiek procedurom medycznym, pije tylko wodę. W środę oświadczyła, że nie przerwie głodówki. Sąd odrzucił wniosek adwokatów Sawczenko o zamianę środka zapobiegawczego na kaucję, zakaz opuszczania wskazanego miejsca pobytu lub areszt domowy. Obrońcy argumentowali, że stan zdrowia lotniczki pogarsza się z każdym dniem i że może ona nie dożyć procesu. "Jeśli w najbliższym czasie nie zapadnie decyzja co do losów Nadii Sawczenko, to odpowiedzialność za jej zdrowie i życie spadnie na władze Rosji" - oznajmił jeden z obrońców Nikołaj Połozow. Według akt sprawy starszy lejtnant Sawczenko walczyła na wschodzie Ukrainy w szeregach ochotniczego batalionu Ajdar; w czasie starć z siłami prorosyjskimi w obwodzie ługańskim została wzięta do niewoli, 8 lipca znalazła się w Rosji, w areszcie śledczym w Woroneżu. Oskarżono ją o naprowadzanie na cel ognia moździerzy, w wyniku czego śmierć ponieśli dziennikarze państwowej telewizji Rossija: Igor Korneluk i Anton Wołoszyn. W styczniu oskarżono ją dodatkowo o nielegalne przekroczenie granicy. Od września przebywa w aresztach śledczych w Moskwie - obecnie w areszcie Matrosskaja Tiszyna, w szpitalu więziennym. W październiku przymusowo poddano ją obserwacji psychiatrycznej w moskiewskim Instytucie Psychiatrii Sądowej im. Władimira Serbskiego. Sawczenko, która ukończyła Uczelnię Wojsk Powietrznodesantowych i Uniwersytet Sił Powietrznych, jest nawigatorem-operatorem śmigłowca bojowego Mi-24. W takim charakterze pełniła służbę w ukraińskim kontyngencie pokojowym w Iraku. Na Ukrainie jest uważana za bohaterkę. W październiku została wybrana na deputowaną do Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy z listy partii Batkiwszczyna. Przywódczyni tej formacji Julia Tymoszenko zrzekła się wówczas na rzecz lotniczki pierwszego miejsca na liście. Sawczenko została zaocznie włączona do delegacji Ukrainy w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy (ZPRE). Również w październiku rosyjski Memoriał - organizacja pozarządowa broniąca praw człowieka i dokumentująca stalinowskie zbrodnie - uznał Sawczenko za więźnia politycznego. Stowarzyszenie zażądało jej natychmiastowego i bezwarunkowego zwolnienia z aresztu. Media w Rosji utrzymują, że batalion Ajdar jest skompletowany głównie z ukraińskich nacjonalistów. Twierdzą też, że w czasie "pacyfikacji" obwodu ługańskiego batalion dopuścił się licznych zbrodni wojennych. Według rosyjskich mediów batalion ten jest finansowany przez ukraińskiego oligarchę Ihora Kołomojskiego, przeciwko któremu Komitet Śledczy FR również prowadzi śledztwo. W wywiadzie dla rosyjskiej telewizji Life News, nagranym wkrótce po zatrzymaniu, Sawczenko zaprzeczyła, by kierowała ogniem artylerii w obwodzie ługańskim. "Nie mam takiego wykształcenia. Jestem pilotem-operatorem śmigłowca Mi-24. Jedyne, co w tamtym dniu zrobiłam, to zatelefonowałam do siostry i powiedziałam jej, że pocisk eksplodował w odległości 300 metrów ode mnie. Poprosiłam, by nie strzelali obok drogi" - powiedziała. Lotniczka wyjaśniła, że znalazła się w strefie ostrzału, gdy spieszyła na pomoc rannym ukraińskim żołnierzom z dwóch trafionych wozów bojowych i czołgu. Przekazała również, że do Donbasu pojechała w ramach urlopu otrzymanego w macierzystej jednostce lotniczej. Komitet Śledczy utrzymuje, że jest w posiadaniu niezbitych dowodów winy Sawczenko: jej własnoręcznych notatek potwierdzających udział w korygowaniu ognia, danych ekspertyzy balistycznej odłamków wydobytych z ciał zabitych oraz zdjęć satelitarnych i materiałów wideo z miejsca śmierci dziennikarzy. W ocenie dziennika "Wiedomosti" Sawczenko jest "zakładniczką sytuacji, wspólnym wysiłkiem stron przekształcaną w męczennicę". "Rosyjscy propagandziści przedstawiają ją jako ucieleśnienie zła, a ukraińscy - jako symbol oporu. Moskwa i Kijów wykorzystują +czynnik Sawczenko+ do wzajemnej presji. Sprawa Sawczenko zyskała wymiar międzynarodowy" - podkreśliła rosyjska gazeta. "Głodówka to skrajny środek, po który się sięga, gdy nie ma innych sposobów zapewnienia sprawiedliwości. W pryncypialnej konfrontacji z systemem symboliczną przewagę zawsze ma człowiek. Im dłużej głoduje Sawczenko, tym ma większe szanse, by stać się nowym symbolem samowoli rosyjskiego systemu sądowego" - wskazały "Wiedomosti". W ocenie gazety "nie ma dogodnego sposobu na rozsupłanie tej z każdym dniem zaciągającej się na szyi Sawczenko śmiertelnej pętli". "Na tym, by to jednak zrobić - nawet za cenę utraty twarzy - najbardziej powinno zależeć stronie rosyjskiej. W przeciwnym razie otrzyma męczennicę, co będzie o wiele bardziej destrukcyjne" - ostrzegły "Wiedomosti". "Śmierć głodowa więźnia politycznego Anatolija Marczenki w 1986 roku przyspieszyła agonię systemu radzieckiego" - przypomniał moskiewski dziennik. Z Moskwy Jerzy Malczyk