Szef rządu przypomniał, że wojska Federacji Rosyjskiej znajdują się obecnie na okupowanym przez Moskwę, a należącym do jego kraju Krymie oraz w Donbasie, gdzie wspierają separatystów walczących z władzami ukraińskimi. "Uważam, że podjęcie takiej decyzji po 70. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych jest jeszcze jednym krokiem w kierunku destabilizacji sytuacji na świecie, wzrostu napięcia i kontynuacji konfliktu zbrojnego; Rosja ponosi za to odpowiedzialność" - powiedział Jaceniuk podczas posiedzenia rządu. "Decyzja o skierowaniu rosyjskich wojsk do jakiegokolwiek kraju świata jest krokiem ku zniszczeniu światowego systemu bezpieczeństwa. Jest to nie do przyjęcia i reakcja wspólnoty międzynarodowej powinna być natychmiastowa" - dodał premier. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony (RBNiO) Ukrainy Ołeksandr Turczynow zwrócił uwagę, że Rosjanie nie opublikowali dokumentów dotyczących decyzji Rady Federacji o użyciu wojsk rosyjskich poza granicami kraju. "Decyzję podejmowano przy drzwiach zamkniętych, a tekst rezolucji nie został opublikowany. Można więc przypuszczać, że nie ma w nim ograniczeń wyłącznie do terytorium syryjskiego i niebezpieczeństwo może dotknąć każdego państwa" - podkreślił. Rada Federacji jednomyślnie wyraziła zgodę na wysłanie rosyjskich wojsk do Syrii na wniosek prezydenta Władimira Putina. Informując w telewizji o wyniku głosowania, szef administracji Kremla Siergiej Iwanow zaznaczył, że Moskwa nie zamierza wysyłać do Syrii sił lądowych, lecz jedynie powietrzne, by "wesprzeć siły syryjskie w ich walce z Państwem Islamskim". Wniosek Putina został rozpatrzony po jego poniedziałkowym spotkaniu z prezydentem USA Barackiem Obamą na marginesie sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, gdzie mówiono o tym, że Rosja zwiększa swą obecność militarną w Syrii. Z Kijowa Jarosław Junko