Sędzia, którego zdanie może być decydujące, sygnalizował jednak niechętny stosunek do tego, by orzeczenie dało prawo do zawierania takich małżeństw w całych Stanach Zjednoczonych. Trwającemu około półtorej godziny przesłuchaniu w tej niezwykle drażliwej kwestii towarzyszyły masowe demonstracje przed siedzibą Sądu Najwyższego w Waszyngtonie zarówno zwolenników, jak i przeciwników małżeństw homoseksualnych w USA. Po wysłuchaniu przytoczonych przez obie strony argumentów, dotyczących zakazu małżeństw osób tej samej płci w stanie Kalifornia, Sąd Najwyższy, składający się z dziewięciu sędziów, w większości uważanych za konserwatywnych, nie dał we wtorek jasnej wskazówki, jakiego orzeczenia można się spodziewać. Niemniej sędzia Anthony Kennedy, którego zdanie w 9-osobowym składzie konserwatystów i liberałów może się okazać decydujące, wyraził obawę, czy należy wypływać na "nieznane wody" - jak określił kwestię małżeństw gejowskich, która dzieli poszczególne stany USA . "Demokracja nie powinna zależeć od dziewięciu sędziów" - powiedział. Z drugiej jednak strony wskazał na szkody prawne dla 40 tysięcy dzieci wychowywanych w Kalifornii przez związki homoseksualne. "One chcą, by ich rodzice mieli uznany status" - powiedział. Inny sędzia Samuel Alito apelował o ostrożność, podkreślając, że małżeństwa homoseksualne to bardzo świeża sprawa, "nowsza od telefonów komórkowych i internetu". A nominowany przez prezydenta George'a W. Busha prezes Sądu Najwyższego John Roberts powiedział, że "nie jest pewny, czy zakaz małżeństw osób tej samej płci neguje ich prawa". Wyroku nie należy się spodziewać wcześniej niż w czerwcu. Sąd zabierze głos w dwóch sprawach, dotyczących prawnych ograniczeń dla związków osób tej samej płci. Pierwsza, która była przedmiotem przesłuchania we wtorek, dotyczy Kalifornii, gdzie już przegłosowano propozycję zakazu małżeństw homoseksualistów w tym stanie. Druga sprawa, której dotyczy przesłuchanie w środę, będzie stanowić wyzwanie dla przyjętej w roku 1996 ustawy o ochronie małżeństwa (Defense of Marriage Act). Ustawa ta definiuje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Prawo to wstrzymuje federalne uznanie małżeństw tej samej płci w dziewięciu stanach, w tym w Dystrykcie Kolumbii, gdzie są one legalne. Najważniejsze pytanie, jakie stawiają sobie komentatorzy w tych uważnie śledzonych przez opinię publiczną sprawach, dotyczy zakresu orzeczenia Sądu: czy będzie proste i jasne, z konsekwencjami dla całego kraju (np. poprzez ustanowienie konstytucyjnego prawa do zawierania małżeństw przez osoby tej samej płci), czy też będzie wybiórcze i ograniczy się np. tylko do Kalifornii oraz ewentualnie ośmiu stanów, które zezwalają na cywilne związki, ale nie na małżeństwa homoseksualne. Gdyby Sąd podtrzymał zakaz w Kalifornii, wówczas homoseksualiści pozostaną bez prawa do małżeństw w tym stanie. Ale byłby to też ważny sygnał dla 40 innych stanów, które nie zezwalają na małżeństwa osób tej samej płci, że ograniczanie małżeństw do związku kobiety i mężczyzny nie łamie konstytucji. Żaden z sędziów nie wyraził natomiast poparcia dla stanowiska administracji prezydenta Baracka Obamy. Występujący w jej imieniu przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości Donald Verrilli apelował do Sądu, by uchylił kalifornijskie prawo oraz nakazał, by osiem innych stanów, które zezwalają na związki cywilne lub partnerskie osób tej samej płci, zezwoliło gejom i lesbijkom na zawieranie małżeństw. W ogromnej większości 40 stanów małżeństwa homoseksualne są obecnie zakazane, ale amerykańska opinia publiczna, jak wskazują sondaże, jest bardziej niż kiedykolwiek gotowa na akceptację takich związków. Poparcie dla małżeństw osób tej samej płci wzrosło w przeciągu ostatniego roku wśród Amerykanów do rekordowych 58 proc., podczas gdy jeszcze w 2010 roku przeciwnicy małżeństw gejów mieli przewagę nad zwolennikami. Ten trend może się w przyszłości umocnić. Z sondaży wynika bowiem, że aż 81 proc. osób w wieku 18-29 lat w pełni popiera małżeństwa osób homoseksualnych. Choć większość zwolenników Partii Republikańskiej wciąż jest przeciwna, to wśród Republikanów poniżej 50. roku życia jest mała przewaga popierających takie związki. Poparcia dla małżeństw gejowskich udziela też coraz więcej polityków. Po Obamie, który uczynił to w kampanii przed listopadowymi wyborami, także była sekretarz stanu Hilary Clinton, nieoficjalna faworytka wyborów prezydenckich w 2016 r., zadeklarowała wsparcie dla małżeństw gejów i lesbijek. Wcześniej Clinton opowiadała się za "związkami cywilnymi" osób tej samej płci, ale nie za małżeństwami. Także inni potencjalni kandydaci Partii Demokratycznej w wyborach w 2016 r. zmienili ostatnio zdanie, jak wiceprezydent Joe Biden oraz gubernatorzy Maryland i Nowego Jorku. Prezydent Bill Clinton, który w 1996 r. podpisał "Akt obrony małżeństwa", w opublikowanej niedawno w "Washington Post" deklaracji zaapelował o jego uchylenie. Tłumaczył, że podpisał akt, by zapobiec jeszcze gorszej w skutkach dla homoseksualistów legislacji. Ale przyznał, że teraz zdaje sobie sprawę, że akt "jest sam w sobie dyskryminujący".