Zdaniem Schinasa, "to co dzieje się na naszej wschodniej granicy to nie jest kryzys migracyjny" lecz "zagrożenie hybrydowe, szczególnie okrutne i haniebne" oraz "sponsorowana przez państwo białoruskie instrumentalizacja tysięcy emigrantów". Podkreślił, że Polska, Litwa i Łotwa zostały doświadczone kryzysem bezpieczeństwa. - Będziemy stosować zasadę, że jeśli któreś z państw jest atakowane, to atakowani są wszyscy. To co dzieje się na naszej wschodniej granicy to nie jest kryzys migracyjny. To zagrożenie hybrydowe, szczególnie okrutne i haniebne, sponsorowana przez państwo instrumentalizacja tysięcy emigrantów przez ostatniego dyktatora Europy Alaksandra Łukaszenkę dla celów politycznych. To jest nie do zaakceptowania - powiedział wiceszef KE. Jak ocenił, odpowiedź UE na działania reżimu w Mińsku była natychmiastowa. Składają się na nią m.in. pomoc humanitarna, sankcje i zawieszenie porozumienia dotyczącego wiz z Białorusią. - Zaproponowaliśmy nowe ramy, które pozwolą nam przyjąć środki przeciwko jakimkolwiek przewoźnikom ułatwiającym przemyt ludzi do Unii Europejskiej - powiedział Schinas. Brudziński: Zdanie Polski nie jest dostatecznie brane pod uwagę Z tym, że na granicy nie ma kryzysu migracyjnego, zgodził się europoseł PiS Joachim Brudziński. - To wojna hybrydowa, jaką Mińsk przy wsparciu Kremla prowadzi przeciwko Polsce, Litwie i Łotwie - powiedział. Przypomniał, że w tym roku na granicy polsko-białoruskiej odnotowano 38 tys. prób jej nielegalnego przekroczenia. - W grudniu takich prób było 838. Minionej doby grupa agresywnych młodych mężczyzn, głównie obywateli Iraku i Syrii, przy wsparciu służb białoruskich próbowała sforsować naszą granicę. Działania służb białoruskich, które pomagały tym nielegalnym imigrantom siłowo sforsować granicę, nadzorował osobiście generał Roman Podliniew, zastępca szefa białoruskich pograniczników - mówił były szef polskiego MSWiA. Brudziński wyraził również rozczarowanie propozycjami Komisji Europejskiej w związku z sytuacją na granicy. 1 grudnia KE poinformowała, że trzy państwa członkowskie Unii - Polska, Litwa i Łotwa - będą miały możliwość przedłużenia okresu rejestracji wniosków o azyl do czterech tygodni zamiast obecnych 3-10 dni, stosowania procedury azylowej na granicy w celu rozpatrzenia wszystkich wniosków o udzielenie azylu, w tym odwołania, w ciągu maksymalnie 16 tygodni, a także wdrożenia uproszczonej i szybszej procedury dotyczącej powrotów. - Na etapie opracowywania dokumentu nie mogła się do niego odnieść strona polska. To tylko potwierdza obawy mojego kraju, że niedostatecznie brane jest pod uwagę zdanie państwa członkowskiego, którego propozycja KE bezpośrednio dotyczy. W mojej ocenie taki sposób procedowania nie jest zgodny z duchem art. 4. Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej oraz utrudnia przyjęcie takich środków, które mogłyby uzyskać pełna akceptację Rady UE - uznał Brudziński. Kopacz: Nie możemy zapomnieć, że Europa wspiera ludzi pokrzywdzonych Przyznał, że obawia się, iż "pomimo samej intencji propozycji dotyczącej powstrzymania dalszego napływu na terytorium Unii Europejskiej kolejnych fal migrantów ze strony Białorusi, finalnie inicjatywa ta okaże się przeciwskuteczna i ostatecznie potwierdzi utworzenie nowego szlaku migracyjnego". - Zasadne również wydają się obawy, czy publikacja decyzji w takim kształcie nie stanie się bodźcem do podejmowania dalszych nielegalnych prób przekraczania granic Unii Europejskiej - ostrzegł Joachim Brudziński. Z kolei europosłanka PO Ewa Kopacz sklasyfikowała działania reżimu w Mińsku jako akty terroryzmu państwowego. - Rzadko stoimy wobec decyzji, które możemy określić mianem diabelskiej alternatywy. Mówiąc o rozwiązaniu sytuacji na granicy Białorusi i Unii Europejskiej mamy świadomość, że nie chodzi tu tylko i wyłącznie o problem uchodźców. Mówimy o aktach państwowego terroryzmu w wykonaniu reżimu białoruskiego. Terroryzmu, w którym oszukani i pokrzywdzeni ludzie szukają lepszego życia w Europie i są używani jako broń. Nie możemy pozwolić na to, by granica naszej Wspólnoty była naruszona. Nie możemy zgodzić się na to, by nieuznawany przez nas reżim białoruski, niestety przy wsparciu swoich sojuszników z Moskwy, kpił z naszych praw. W związku z tym specjalne regulacje są konieczne - zauważyła była premier podczas debaty o sytuacji na granicy zewnętrznej UE z Białorusią. - Zarazem jednak nie możemy zapomnieć o naszych zasadach - o tym, że Europa wspierała i wspiera ludzi pokrzywdzonych i prześladowanych. Regulacje specjalne nie mogą stać się normą. Musimy wypracować taki mechanizm sankcji, który sprawi, że przepychanie ludzi przez granicę dla nikogo nie będzie politycznym złotem i stanie się działaniem pod każdym względem nieopłacalnym i amoralnym - postulowała Kopacz.