Szef delegacji Parlamentu Europejskiego ds. współpracy UE-Rosja, europoseł Ryszard Czarnecki (PiS), który był współorganizatorem debaty, ostrzegał, że kryzys białoruski może być czynnikiem destabilizacji w regionie, dlatego ważne jest, aby UE była zaangażowana w jego rozwiązanie. - Niepodległość i suwerenność Białorusi muszą być respektowane - powiedział, dodając, że prawa Białorusinów do wolności wypowiedzi i pokojowego demonstrowania muszą być zagwarantowane, a represje władz wobec pokojowych demonstrantów muszą się zakończyć. "Potrzeba wywierania międzynarodowego nacisku" Stały Przedstawiciel RP przy UE Andrzej Sadoś przypomniał, że z inicjatywy Polski w sierpniu odbył się nadzwyczajny szczyt unijnych przywódców w sprawie sytuacji na Białorusi, a także poświęcona temu tematowi wideokonferencja ministrów spraw zagranicznych. - Stosunki między Unią Europejską a Białorusią mogą się w pełni rozwinąć tylko wtedy, gdy przestrzegane są prawa człowieka i zasady demokracji. Niestety, ponieważ władze Białorusi kontynuują represje wobec pokojowych demonstrantów, istnieje potrzeba wywierania międzynarodowego nacisku na natychmiastowe powstrzymanie się (władz białoruskich) od przemocy i uwolnienie wszystkich więźniów przetrzymywanych z powodów politycznych - powiedział. Przypomniał, że UE rozpoczęła prace nad sankcjami wobec osób odpowiedzialnych za fałszowanie wyników sierpniowych wyborów prezydenckich na Białorusi i za represje oraz zapowiedziała zwiększenie wsparcia dla obywateli Białorusi. Sadoś jednocześnie wskazał, że zaangażowanie Rosji nie przybliża Białorusi do pokojowego rozwiązania kryzysu. - Wręcz przeciwnie, Kreml wywiera presję polityczną na Mińsk i podejmuje działania hybrydowe w celu wzmocnienia swojej pozycji i osłabienia białoruskiej opozycji. (...) Ingerencja zewnętrzna, bez poszanowania demokratycznej woli narodu białoruskiego, będzie naruszeniem prawa międzynarodowego. Powinniśmy jasno powiedzieć, że jakiekolwiek próby ingerencji krajów trzecich w wewnętrzne sprawy Białorusi nie mogą zostać zaakceptowane i będą wymagały odpowiedniej reakcji - podsumował. "Dwaj ostatni dyktatorzy w Europie" Działacz rosyjskiej opozycji Władimir Kara-Murza, wiceprezes fundacji Wolna Rosja, wyraził wsparcie, solidarność i podziw dla Białorusinów, którzy protestują na ulicach od wielu tygodni i doświadczają brutalności reżimu. - Prezydent Rosji Władimir Putin i (prezydent Białorusi) Alaksandr Łukaszenka są ostatnimi dwoma dyktatorami w Europie. Pomimo personalnych animozji (...) są od siebie zależni, wspierają się w wielu ważnych kwestiach - tłumaczył. Jak wskazywał, zabity w Moskwie opozycjonista Boris Niemcow nazwał to, co robi Putin, "łukaszyzacją" Rosji, bo w swoich działaniach Putin wzoruje się, jego zdaniem, na polityce przywódcy Białorusi. - Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobił Łukaszenka, gdy doszedł do władzy, było przywrócenie symboli z czasów ery sowieckiej. Jedną z pierwszych rzeczy, które zrobił Putin, było przywrócenie hymnu narodowego z czasów Stalina jako hymnu Federacji Rosyjskiej - powiedział. Kara-Murza zauważył, że dla Putina upadek Łukaszenki oznaczałby nie tylko stratę sojusznika, ale również zagrożenie, że sam straci władzę. - W logice Putina jeśli upadnie Łukaszenka, on będzie następny - wskazał dodając, że to tłumaczy determinację Kremla w sprawie utrzymania białoruskiego przywódcy przy władzy. "Musimy znaleźć odwagę" Szef delegacji ds. stosunków z Białorusią w PE Robert Biedroń (Lewica) również przekonywał, że klucz do rozwiązania wielu kwestii dotyczących współczesnej Białorusi stanowi Kreml. - Rosja odgrywa istotną rolę w regionie. Wiemy, że więzy rosyjsko-białoruskie są bardzo bliskie - powiedział. Jego zdaniem PE musi być zaangażowany w szukanie rozwiązania kryzysu na Białorusi. Zapowiedział, że delegacje PE ds. współpracy z Rosją i Białorusią wydadzą wkrótce wspólne oświadczenie w sprawie sytuacji na Białorusi, w którym zaapelują do Rosji o obronę demokracji, praw człowieka i praworządności w tym kraju. W debacie wziął też udział były premier Litwy Andrius Kubilius. Jak przekonywał, poparcie Putina dla Łukaszenki jest jednym z powodów, dla których białoruski polityk jest ciągle u władzy. - To stawia poważne pytanie na temat nie tyle polityki UE wobec Białorusi, co wobec Rosji. (...) Musimy znaleźć odwagę, żeby zainicjować przegląd unijnej polityki wobec Rosji - wskazał.