Taką opinię podzieliło aż czterech kandydatów: minister środowiska Michael Gove, minister spraw zagranicznych Jeremy Hunt, minister spraw wewnętrznych Sajid Javid i były minister ds. brexitu Dominic Raab. Argumentowali, że jedynie groźba opuszczenia Wspólnoty bez porozumienia pozwala na realne prowadzenie negocjacji z UE. Jak wskazywali, w przeciwnym razie rząd w Londynie pośrednio oddawałby w ten sposób kontrolę nad tym procesem Brukseli. Ich opinii sprzeciwił się jednak minister rozwoju międzynarodowego Rory Stewart, który ocenił, że "bezumowny brexit to kompletny nonsens". Zwrócił uwagę na szkody, jakie wyrządziłby brytyjskiej gospodarce, czego - jak podkreślił - świadome są obie strony negocjacji. Szczególne kontrowersje wywołała także kwestia ewentualnego tymczasowego zawieszenia obrad parlamentu przez przyszłego premiera w celu uniemożliwienia posłom zablokowania decyzji rządu o bezumownym brexicie. Część eurosceptyków obawia się, że gdyby przyszła administracja podjęła taką decyzję w celu doprowadzenia do wyjścia z UE w terminie 31 października, to parlamentarzyści mogą próbować ich powstrzymać za pomocą legislacji. Większość uczestników dyskusji ostrzegało, że byłoby to "nieodpowiednie" i "niedemokratyczne", ale Dominic Raab ocenił, że choć "nie wydaje mu się to prawdopodobne, to nie jest to nielegalne" i nowy szef rządu powinien mieć taką możliwość. Pusta mównica Borisa Johnsona W półtoragodzinnej dyskusji nie uczestniczył będący faworytem ekspertów i bukmacherów były minister spraw zagranicznych i były burmistrz Londynu Boris Johnson, który zdecydowanie zwyciężył w czwartkowej pierwszej rundzie głosowania wśród posłów Partii Konserwatywnej w Izbie Gmin. Polityk - który od początku kampanii jest krytykowany za unikanie mediów i odmówił także udziału w zaplanowanym na poniedziałek spotkaniu wszystkich kandydatów z dziennikarzami akredytowanymi w Izbie Gmin - zapowiedział, że weźmie udział jedynie w zaplanowanej na wtorkowy wieczór debacie publicznej telewizji BBC. W odpowiedzi organizator niedzielnej dyskusji, telewizja Channel 4, ustawiła na scenie pustą mównicę dla Johnsona, informując widzów o jego decyzji. Jego decyzja wywołała także krytykę ze strony innych kandydatów. "Gdzie jest Boris? Jeśli jego ekipa nie pozwala mu spotkać się z pięcioma względnie przyjaznymi kolegami z partii, to jak on sobie poradzi z 27 europejskimi państwami?" - kpił Hunt. 18 czerwca drugie głosowanie Drugie głosowanie w sprawie nowego przewodniczącego Partii Konserwatywnej zaplanowane jest na wtorek 18 czerwca, a kandydaci będą musieli uzyskać poparcie co najmniej 33 deputowanych, aby przejść do kolejnej rundy. W kolejnych rundach - 19 i 20 czerwca - posłowie będą oddawali głosy i za każdym razem odpadać będzie osoba z najmniejszym poparciem, aż do momentu wyłonienia finałowej dwójki kandydatów. O tym, który z nich zwycięży i stanie na czele Partii Konserwatywnej, zdecyduje głosowanie wśród wszystkich 160 tys. członków ugrupowania, poprzedzone serią spotkań wyborczych i kolejnych debat telewizyjnych. W kwestii brexitu brytyjski parlament od miesięcy tkwi w politycznym impasie. Posłowie trzykrotnie odrzucili proponowaną przez rząd umowę wyjścia ze Wspólnoty, co skłoniło May do zapowiedzi dymisji. Do czasu wyłonienia jej następcy May pozostanie na stanowisku szefowej rządu i pełniącej obowiązki przewodniczącej Partii Konserwatywnej. Wielka Brytania powinna opuścić UE najpóźniej 31 października br. Z Londynu Jakub Krupa (PAP)