Jak powiedział dziś David Cameron niedzielnemu wydaniu "The Sun" i powtórzył w rozmowie z "Sunday Telegraphem" - rozważał podanie się do dymisji, gdyby 18 września Szkoci zagłosowali za niepodległością.Zapewne nie byłby to jednak gest dobrowolny. Wielu torysów - rozdrażnionych szybkimi postępami kampanii TAK na ostatniej prostej przed referendum - oskarżało premiera o niefrasobliwość i serię błędów: że w ogóle zgodził się na referendum, choć nie musiał, że ustąpił w sprawie przyznania prawa głosu 16- i 17-latkom, a odebrania go Szkotom zamieszkałym w innych częściach kraju, że storpedował możliwość umieszczenia w referendum wentyla bezpieczeństwa - trzeciego pytania zakładającego możliwość szerokiej autonomii bez formalnego zerwania unii z Anglią. TAK w referendum sprowadziłoby na Camerona rebelię we własnej partii jakiej jeszcze nie było - i konieczność ustąpienia, bo dobrowolna dymisja jednak nie wchodziła w grę. Jak wyznał "The Sun on Sunday": "W końcu doszedłem do wniosku, że nie byłoby to słuszne." A w wywiadzie dla "Sunday Telegrapha" David Cameron dodał: "To by było wykręcanie się od obowiązku."