Prof. Danuta Huebner, pytana o to, czy Wielka Brytania się opamięta i zostanie w Unii Europejskiej, zaznacza, że proces ruszył i zegar wystartował. W związku z tym problematyczna byłaby sytuacja, gdyby po uruchomieniu art. 50 Wielka Brytania jednak się rozmyśliła, choć - w jej ocenie - nie jest to wykluczone i to opamiętanie się Brytyjczyków jest "politycznie wyobrażalne". W rozmowie z Interią przyznaje, że przez wiele miesięcy toczyły się również dyskusje od strony prawnej. - Dominuje pogląd, że jest to możliwe, natomiast zostanie to poddane bardzo określonym warunkom - zaznacza.- Ten art. 50 jest jednostronny do momentu złożenia informacji o intencji wyjścia z UE. Do tej pory art. 50 zależy od woli jednego państwa członkowskiego. Gdy zaczyna działać, to proces nie jest już jednostronny - podkreśla.Przewodnicząca Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego zauważa, że na taki krok musiałyby się zgodzić w tej sytuacji obie strony, czyli Wielka Brytania i Unia Europejska. - Dominuje jednak pogląd, że wymagałoby to jednomyślności po stronie 27 państw członkowskich i być może innych warunków - dodaje. Wielka Brytania bez przywilejów - Podejrzewam, że pojawiłby się specjalny warunek: owszem, możecie wrócić do punktu wyjścia, ale to nie będzie już ten sam punkt wyjścia - zaznacza w rozmowie z Agnieszką Waś-Turecką europosłanka. Dla Wielkiej Brytanii oznaczałoby to utratę wyłączeń, rabatu, jeśli chodzi o wpłatę do budżetu, i przywilejów, które otrzymywała przez te wszystkie lata z uwagi na ograniczoną wolę bycia członkiem UE. W konsekwencji musiałaby się stać pełnowymiarowym członkiem UE. Założenia rezolucji Przypomnijmy: Parlament Europejski zagłosował dzisiaj za rezolucją, która określa warunki, jakie porozumienie musi spełnić. - Przygotowaliśmy tę rezolucję z potrójnym celem. Po pierwsze PE powinien zabrać głos, bo wszystkie instytucje w tym procesie uczestniczą - zaznacza Huebner. - Na końcu procesu PE ma ważną rolę - może w tej procedurze, po zapoznaniu się z umową, zaproponować, by parlament odrzucił porozumienie lub je przyjął - tłumaczy europosłanka. I przypomina, że Rada Europejska i premier Donald Tusk przygotowali dwa dni po otrzymaniu listu propozycję wskazówek dla państw członkowskich. Te wytyczne będą omawiane do 29 kwietnia. - Chcieliśmy, żeby państwa członkowskie miały już stanowisko Parlamentu Europejskiego w tej sprawie - zaznaczyła Huebner. Rezolucja została przyjęła bardzo ładnie, dużą większością - przypomina. Wśród najważniejszych spraw wymienia pilnowanie interesów obywateli w UE - zarówno tych, którzy są na Wyspach, a pochodzą z pozostałych 27 państw członkowskich, jak i obywateli brytyjskich, którzy z różnych przyczyn znaleźli się w jednym z tych 27 krajów. Zdaniem Huebner negocjacje będą bardzo trudne. PE obawia się, że Wielka Brytania będzie chciała poczekać do wyjścia z UE, a następnie rozpocząć dwustronnie, z każdym państwem, trochę co innego obiecując, te negocjacje - zaznacza. Co z rachunkiem za Brexit? Parlament Europejski oczekuje od Wielkiej Brytanii również uregulowania wszystkich kwestii finansowych. Pytana o "rachunek za Brexit", szacowany na kwotę 60 mld euro, zaznacza, że nie wie, skąd te szacowane kwoty pochodzą. Jej zdaniem negocjacje nie rozpoczną się od "rzucenia kwoty', ale od ustalenia zasad.- Najważniejsze są zobowiązania brytyjskie, które biorą się z różnych spraw - dodaje, podkreślając, że nie da się w sztuczny sposób przeciąć tych zobowiązań, ale należy się po prostu dogadać. Przypomina, że Wielka Brytania ma pożyczki z terminem płatności wyznaczonym dopiero na 2054 rok. - Każde państwo członkowskie, które pożycza poprzez z Europejski Bank Inwestycyjny, ogromnie korzysta na niewielkiej stopie procentowej - zaznacza. Odejście od negocjacyjnego stołu Frakcja ECR, do której należą posłowie PiS, zgłosiła odrębną rezolucję. Jak podkreśla europosłanka, PE w swojej rezolucji musi przede wszystkim pilnować interesów państw członkowskich i postawić warunki dla negocjacji. Można to robić w stylu Nigela Farage'a, a można to robić w stylu bardziej cywilizowanym - dodaje.Przed nami "nudna część" Brexitu, bez fajerwerków, jak zaznacza przewodnicząca Komisji Spraw Konstytucyjnych Parlamentu Europejskiego.Co w sytuacji, jeśli nie uda się dojść do porozumienia? - Będzie źle - uważa. - Nie wyobrażam sobie, żeby bez głębokiego powodu doszło do odejścia od negocjacyjnego stołu - dodaje.