- Gdybyśmy mogli, wsadziliśmy ich jutro do samolotu, ale niestety nie jest to takie proste - tłumaczył na konferencji prasowej duński minister imigracji i integracji Mattias Tesfaye (Partia Socjaldemokratyczna). Dania, jak również inne kraje, mają problem z deportacją obywateli krajów, które odmawiają ich przyjęcia lub sytuacja w danym państwie uniemożliwia ich przekazanie. Skazani za popełnienie przestępstw w Danii imigranci najczęściej odmawiają dobrowolnego powrotu do swoich ojczyzn. Bywa, że mieszkają w tych samych ośrodkach wspólnie z osobami starającymi się o azyl. Mieli trafiać na bezludną wyspę W 2018 roku poprzedni centroprawicowy rząd przy wsparciu prawicowej Duńskiej Partii Ludowej zapowiedział zsyłanie problematycznych imigrantów na niewielką bezludną wyspę Lindholm, położoną na południe od Zelandii. Znajduje się tam jedynie wymagający remontu opuszczony ośrodek badawczy. Pomysł, krytykowany ze względów humanitarnych, nie został jednak wcielony w życie. Za to zyskał światowy rozgłos. Obecny mniejszościowy socjaldemokratyczny rząd Danii, który sprawuje władzę przy wsparciu mniejszych lewicowych partii, ostatecznie zrezygnował z projektu, powołując się na zbyt wysokie koszty jego realizacji. Na wyspie Lindholm nie ma nawet bieżącej wody. Według nowej zaprezentowanej we wtorek propozycji oczekujący na deportację mają trafiać do specjalnego ośrodka na 120 osób, zlokalizowanego na zamieszkanej przez 12 tys. osób wyspie Langeland. Nieruchomość na ten cel została już zakupiona, za rok ma być gotowa na przyjęcie imigrantów. - Nie będzie to więzienie. Będą oni mogli poruszać się po okolicy pod warunkiem stawiania się - podkreślił Tesfaye. Wśród mieszkańców ośrodka będą terroryści Jak podały duńskie media, wśród osób, które trafią do ośrodka dla deportowanych przestępców, będzie sprawca ataku na rysownika Kurta Vestergaarda, twórcę karykatur Mahometa. Somalijczyk w 2010 roku z nożem i siekierą wdarł się do domu Vestergaarda pod Aarhus. Artysta przeżył, zamykając się w tzw. bezpiecznym pomieszczeniu wraz z wnuczką i wezwał policję. Tesfaye przyznał na spotkaniu z prasą, że "zdaje sobie sprawę, że wśród mieszkańców ośrodka będą także terroryści zagrażający bezpieczeństwu państwa". "Zrobimy wszystko, aby było bezpiecznie" - obiecał. Rząd chce zwiększyć obecność policji w regionie, a mieszkańcom i właścicielom sklepów zwrócić koszty zabezpieczeń. Krytyczni wobec ośrodka na wyspie Langeland są przedstawiciele władz lokalnych oraz prawicowi politycy. Przedstawicielka konserwatystów Mai Mercado stwierdziła, że to "najgłupszy pomysł na świecie". "Zniszczy całą Fionię (wyspa i region z miastem Odense)" - napisała na Twitterze. Jak wskazują komentarze w duńskich mediach, socjaldemokraci, zakładając nowy ośrodek dla imigrantów skazanych na deportację, chcą "upiec dwie pieczenie na jednym ogniu". Z jednej strony nie chcą zsyłać ludzi na bezludną wyspę, ale jednocześnie muszą spełnić obietnicę wyborczą, że uporządkują sprawę cudzoziemców odmawiających opuszczenia Danii. Z perspektywy Kopenhagi z racji położenia wyspa Langeland wydaje się tak samo trudno dostępna jak Lindholm.