Władze Danii próbują odesłać setki syryjskich uchodźców i od połowy ubiegłego roku odrzucają ich wnioski o odnowienie pozwolenia na pobyt - informuje "The Guardian". Argumentują to "znaczną poprawą" bezpieczeństwa w niektórych regionach kraju, m.in. w Damaszku. Według szacunków aktywistów może dotyczyć to nawet ok. 1200 osób. "Zmarnuję swoje życie" Jednak ponieważ Dania nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z reżimem Baszara al-Assada, syryjscy uchodźcy, którym odmawia się przedłużenia pobytu, stają przed perspektywą bezterminowego przetrzymywania w ośrodkach detencyjnych. - Nie czuję nic oprócz strachu przed pójściem do centrum imigracyjnego, ale nie mogę wrócić do Syrii. Jeśli wrócę, zostanę aresztowana - mówiła w rozmowie z "The Guardian" 27-letnia Ghalia, która odwołuje się od decyzji o odebraniu jej statusu rezydentki. - W centrach imigracyjnych nic nie możesz zrobić, nie możesz pracować, nie możesz się uczyć. To jak więzienie. Po prostu zmarnuję tam swoje życie - dodaje. Podobna sytuacja spotkała rodzinę al-Fayyad, z którą rozmawiali dziennikarze AFP. Sabrija al-Fayyad uciekła do Danii w 2015 r. z powodu konfliktu w Syrii. Pod koniec marca dokumenty pobytowe jej i jej dwóch córek zostały cofnięte. Argumentowano, że "obecna sytuacja w Damaszku nie uzasadnia już przedłużenie zezwolenia na pobyt". Łamanie Konwencji Genewskiej Guernica 37, organizacja z siedzibą w Londynie, która pro bono zapewnia pomoc w międzynarodowych sprawach dot. wymiaru sprawiedliwości i praw człowieka, zwraca uwagę na łamanie przez duński rząd zapisu Konwencji Genewskiej. Zgodnie z art. 33, "żadne umawiające się państwo nie wydali lub nie zawróci w żaden sposób uchodźcy do granicy terytoriów, gdzie jego życiu lub wolności zagrażałoby niebezpieczeństwo ze względu na jego rasę, religię, obywatelstwo, przynależność do określonej grupy społecznej lub przekonania polityczne". Jak podkreślają aktywiści, ani ONZ, ani żaden inny kraj nie uznaje Damaszku za bezpieczny. W tle polityka "Sytuacja w Danii jest głęboko niepokojąca. Podczas gdy ryzyko bezpośredniej przemocy związanej z konfliktem mogło zmaleć w niektórych częściach Syrii, ryzyko przemocy politycznej pozostaje tak duże jak wcześniej, a uchodźcy powracający z Europy są celem reżimowych sił bezpieczeństwa" - podkreśla Guernica 37. "Jeśli wysiłki rządu duńskiego zmierzające do przymusowego powrotu uchodźców do Syrii zakończą się sukcesem, stworzy to niebezpieczny precedens, za którym prawdopodobnie pójdzie kilka innych państw europejskich" - dodano. W Danii mieszka ok. 5,8 mln ludzi, z czego ok. pół miliona urodziło się za granicą. 35 tys. to Syryjczycy. Jak zauważa, "The Guardian", w ostatnich latach na opinię o Danii, jako kraju tolerancji i otwartości, negatywnie wpłynął wzrost poparcia skrajnie prawicowej Duńskiej Partii Ludowej. Według komentatorów nowa polityka rządu dot. uchodźców jest próbą odzyskania głosów przez centrolewicową koalicję w rządzie. "Tysiące wniosków" Adwokaci Guerniki 37 zwracają uwagę, że jednym z rozwiązań, po które mogą sięgnąć syryjscy uchodźcy, jest wniesienie sprawy do ETPC w Strasburgu, jeśli wyczerpie się procedura odwoławcza w Danii. - ETPC jest systemem powolnym, ale złożylibyśmy wniosek o zabezpieczenie środków tymczasowych, które wiązałyby się z nakazaniem Danii zaprzestania cofania pobytów do czasu wyroku - tłumaczy Carl Buckley. Jak dodał, "teoretycznie może to nastąpić dość szybko". - I chociaż dotyczyłoby to tylko przypadku jednej osoby, mamy nadzieję, że Dania weźmie to pod uwagę. W przeciwnym razie otrzyma tysiące podobnych wniosków - zaznaczył.