"Wciąż zbyt wiele osób, zwłaszcza z niezachodnimi korzeniami, nie ma pracy, do której mogliby się rano udać" - głosi komunikat mniejszościowego duńskiego rządu. Władze argumentują, że zwłaszcza kobiety z Bliskiego Wschodu czy Afryki północnej są w zdecydowanej większości poza rynkiem pracy. "Jeśli przyjeżdżasz do Danii, musisz pracować, by zarobić na swoje utrzymanie i utrzymanie swojej rodziny. Jeśli ktoś tego nie robi, ma obowiązek wnieść wkład będący równowartością ustawowego tygodnia pracy, by otrzymać całość zasiłków" - argumentują autorzy propozycji. Program zakłada również szkolenia zawodowe organizowane przez samorządy. "The Independent" zauważa, że choć rządzący socjaldemokraci premier Mette Frederiksen nie mają większości w parlamencie, to w tej sprawie mogą liczyć na wsparcie centroprawicy. Propozycję krytykuje jednak część opozycji, m.in. Mai Villadsen z Czerwono-Zielonych, która określiła program mianem "głupiego". "Podstawą naszego państwa dobrobytu jest silna siatka zabezpieczeń socjalnych" - stwierdziła. Jak czytamy, imigranci i ich potomkowie stanowią ok. 14 proc. sześciomilionowego duńskiego społeczeństwa. Wśród nich najwięcej jest Turków, Syryjczyków i Irakijczyków.