Jednak do oczyszczenia rurociągu jeszcze daleko. Prace nad uzdatnianiem jego białoruskiego odcinka zaczęły się 1 maja. Przebiegają one zgodnie z planem. Według Biełnieftiechimu zajmą one sporo czasu - przywrócenie pełnego tranzytu przez rurociąg Przyjaźń może potrwać nawet kilka miesięcy. Jak informuje białoruska firma, podjęte działania pozwolą przywrócić działanie tylko jednej linii rurociągu. Pozostaje jeszcze problem zalegającego zanieczyszczonego surowca. Jak podaje Gazeta.ru, "brudną" ropę rosyjskie koleje mają transportować do Noworosyjska, gdzie ma ona być uzdatniana poprzez mieszanie z pełnowartościowym surowcem. Rosyjskie władze oświadczają, że incydent wyrządził dużą szkodę finansową i wizerunkową, dlatego szukają winnych, którzy odpowiedzą za zatłoczenie złej jakości ropy do rurociągu. Minister energetyki Federacji Rosyjskiej, Aleksander Nowak, powołał międzyresortową komisję, która ma ocenić jakość surowca i ustalić przyczynę zatłoczenia zanieczyszczonej ropy. W skład komisji wchodzą m.in. przedstawiciele resortu energii, Ministerstwa Przemysłu i Handlu, Federalnej Służby Antymonopolowej i Transnieftu. Materiały zebrane w wyniku jej prac mają zostać przekazane do prokuratury. Głos w tej sprawie zabrał także prezydent Rosji Władimir Putin. Oświadczył on, że jeśli obecny system kontroli nie działa, należy go zmienić. Pod koniec zeszłego tygodnia przedstawiciel Transnieftu Igor Demin poinformował dziennikarzy, że zanieczyszczenie ropy związkami chloroorganicznymi nastąpiło w prywatnym terminalu SamaraTransNieft, który odbiera surowiec od kilku małych producentów. Ale SamaraTransNieft odrzucił oskarżenia. Spółka wyjaśniła, że jednostka mieszająca ropę, Samara-Unecha, w której miało dojść do zanieczyszczenia, została sprzedana w 2017 r. i obecnie znajduje się w rękach innego podmiotu - Nieftiepierievalka. Białoruski koncern naftowy Biełnieftiechim 19 kwietnia poinformował o gwałtownym pogorszeniu się jakości rosyjskiej ropy. W efekcie Białoruś, Polska i Ukraina wstrzymały tranzyt rurociągiem. Polskie rafinerie zapewniają, że pracują bez zakłóceń. Ich przedstawiciele informują, że realizowane są dostawy z morza. Firmy dysponują też zapasami ropy. Monika Borkowska