W większości miast i regionów, w których wczoraj odbywało się głosowanie zwyciężyli kandydaci pro- kremlowskiej Jednej Rosji. Opozycja oskarża władze o fałszerstwa wyborcze, a politolodzy twierdzą że to porażka demokracji. W 80 z 83 regionów Federacji Rosyjskiej odbyły się wczoraj wybory władz lokalnych różnego szczebla. Tylko w trzech miastach zwyciężyli kandydaci nie związani z Kremlem: w Jekaterynburgu, Pietrozawodsku i Czicie. Największe zainteresowanie wzbudzały wybory mera Moskwy, gdzie o urząd ubiegał się popierany przez Kreml Siergiej Sobianin i lider opozycji Aleksiej Nawalny. Zwyciężył ten pierwszy, zdobywając 51,37 procent głosów. Natomiast opozycyjnego polityka poparło 27,24 procent wyborców. Nawalny zapowiedział, że nie uznaje wyników wyborów i domaga się drugiej tury głosowania. Wezwał również swoich zwolenników do udziału w wieczornej demonstracji. Tymczasem większość politologów twierdzi, że - Rosjanie zlekceważyli niedzielne wybory. W ich opinii - niska, bo zaledwie 32 procentowa frekwencja świadczy o braku zainteresowania procesami demokratycznymi i zobojętnieniem na to co dzieje się w państwie.