Dietylotoluamid (a bardziej poprawnie: N,N-Dietylo-m-toluamid, skrót od nazwy angielskiej: DEET) to związek chemiczny występujący w wielu popularnych preparatach odstraszających komary, kleszcze i inne insekty. Opracowany na potrzeby armii USA w latach 40., wszedł na rynek cywilny w latach 50. DEET jest więc w powszechnym użyciu już od wielu dekad. Czy ta substancja jest szkodliwa dla naszego zdrowia? A jeśli tak, to jak bardzo i jakie mogą być skutki uboczne jej stosowania? Bezpieczny? Nie dla wszystkich! Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska (United States Environmental Protection Agency) wypowiada się na temat bezpieczeństwa DEET bardzo uspokajająco. Według EPA normalne użycie DEET nie niesie ze sobą zagrożenia dla zdrowia, także u dzieci. Jednak EPA przypomina też - co bardzo amerykańskie - o konieczności czytania i przestrzegania zaleceń podanych na etykiecie konkretnego preparatu. Stanowisko kanadyjskiego "Health Canada" jest już jednak znacznie bardziej ostrożne. Agencja zakazała sprzedaży preparatów zawierających więcej niż 30 proc. DEET. Zaleciła też, by repelenty przeznaczone do użycia dla dzieci w wieku od dwóch do 12 lat nie zawierały więcej niż 10 proc. DEET oraz nie były stosowane częściej niż trzy razy dziennie. Według tych zaleceń w przypadku dzieci poniżej dwóch lat takie preparaty można stosować tylko raz dziennie, a w przypadku dzieci młodszych niż sześć miesięcy środków zawierających DEET nie należy stosować w ogóle. A dorośli? Czy dla nich DEET jest bezpieczny? Przy odpowiednio rozsądnym stosowaniu wydaje się, że tak. Choć niestety sprawa nie jest tak prosta. W latach 80. zauważono, że objawy takie jak bezsenność, zaburzenia nastroju i upośledzenie funkcji poznawczych były bardziej prawdopodobne u tych pracowników Parku Narodowego Everglades (Floryda), którzy byli bardziej narażeni na DEET, niż u ich mniej narażonych kolegów i koleżanek. Oczywiście pracownicy tego parku muszą bardzo często używać repelentów, więc mają nieporównywalnie większy kontakt z DEET niż ogromna część z nas. Przed niewłaściwym używaniem DEET ostrzegają również autorzy znanego polskiego bloga Pan Tabletka, poświęconemu przede wszystkim lekom i suplementom: "Narażenie na wysokie dawki DEET może prowadzić do licznych skutków ubocznych (DEET jest toksyczne dla układu nerwowego), które różnią się w zależności od wieku (!). Większość objawów neurologicznych, takich jak napady padaczkowe, obserwuje się u dzieci w wieku poniżej dwóch lat, podczas gdy u dorosłych obserwuje się zwykle niewielkie podrażnienia skóry. (....) Jest jednak bezwzględnie zakazany w przypadku noworodków (do drugiego miesiąca życia) oraz u kobiet będących w ciąży. Nie zaleca się go również u dzieci poniżej 12. roku życia." Co jest mniejszym złem? Repelentów, w tym tych zawierających DEET, nie stosujemy tylko dlatego, że insekty są dokuczliwe, a ich ugryzienia nieprzyjemne. Stosujemy je oczywiście głównie dlatego, że komary, kleszcze i inne stawonogi przenoszą różne groźne choroby. Mamy tu do czynienia z klasyczną sytuacją typu "coś za coś". Jeśli znajdujemy się gdzieś, gdzie występuje malaria, gorączka Zachodniego Nilu, denga, Zika czy inna groźna choroba przenoszona przez komary, to w przypadku osób dorosłych warto przymknąć oko na możliwą szkodliwość DEET i używać preparatów, które go zawierają. W Polsce wymienionych wyżej chorób na razie jeszcze nie ma. Ale niestety mogą się one niebawem u nas pojawić, jako jeden ze skutków zmiany klimatu. Jeśli zaś chodzi o malarię, to może raczej "wrócić" niż "pojawić się", bo przecież choroba ta występowała w naszym kraju jeszcze w latach 60. XX wieku. Od dawna mamy też w Polsce niebezpieczne choroby przenoszone przez kleszcze - choćby kleszczowe zapalenie mózgu (KZM) i boreliozę. KZM, jak sama nazwa sugeruje, może mieć bardzo dramatyczne konsekwencje dla układu nerwowego - zapewne znacznie gorsze niż niewłaściwe czy nadmierne użycie DEET u osoby dorosłej. Podobnie jeśli chodzi o nieleczoną (lub źle leczoną) boreliozę. Na KZM jest na szczęście szczepionka i warto z niej skorzystać. Z kolei boreliozę można wyleczyć antybiotykami, ale lepiej nie być do tego zmuszonym - najlepiej nie dać się zarazić. Pamiętajmy jednak, że DEET odstrasza kleszcze przez krótszy czas niż komary. Oddajmy jeszcze raz głos Panu Tabletce: "Nie jestem zwolennikiem tak zwanej chemii - ale w tym przypadku, jeśli szukasz naprawdę mocnego środka odstraszającego komary - to DEET w wyższych stężeniach w zasadzie daje gwarancję skuteczności. Jeśli używasz tego typu środków rzadko, nie masz w pobliżu dzieci ani kobiety w ciąży - to warto DEET rozważyć. Pamiętaj, że lepiej DEET-y nakładać na ubranie, nie na skórę! Ogranicza to przenikanie tej substancji. Nie stosuje się jej również pod ubrania - kiedy się pocimy może się DEET-u wchłaniać więcej". Jeśli nie DEET, to co? DEET nie jest jedyną substancją używaną do odstraszania insektów, ale jest najbardziej skuteczny (a przynajmniej jest jedną z najbardziej skutecznych substancji). Niestety, jak to często w życiu bywa, to, co najlepiej spełnia swoją funkcję, ma też potencjalnie największe skutki uboczne. I niesie największe zagrożenie w przypadku niewłaściwego użycia. Znacznie mniej toksyczną alternatywą dla DEET jest ikarydyna. Warto jednak pamiętać, że substancja ta może powodować uczulenia, podrażniać oczy i nie należy jej stosować w połączeniu z DEET. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), ikarydyna wykazuje doskonałe właściwości jako repelent - często lepsze niż DEET. Inna substancja używana do odstraszania insektów to IR3535 (ester etylowy kwasu 3-(N-acetylo-N-butylo)aminopropionowego). IR3535 jest nietoksyczny i bezpieczny, gdy stosować go na skórę, ale jego skuteczność jest niższa niż skuteczność DEET czy ikaradyny. Podobnie jest z olejkami eterycznymi, które w dodatku mogą podrażniać oczy i uczulać. Mówimy tu cały czas o repelentach przeznaczonych do stosowania na skórę i ubranie. Nie należy ich mylić z substancjami takimi jak praletryna, transflutryna czy butotlenek piperonylu (PBO), które są stosowane jako składniki płynów owadobójczym (a nie odstraszających) w tzw. elektrofumigatorach. Także permetryna, używana do ochrony zarówno przed kleszczami, jak i komarami, nie jest repelentem, tylko insektycydem - nie odstrasza insektów, ale po prostu je zabija. Co ciekawe, jest szczególnie toksyczna dla kotów, znacznie bardziej niż dla ludzi i psów. Co zatem wybrać? Jak radzi wspomniany już Pan Tabletka, dla dziecka powyżej drugiego roku życia najlepszy będzie produkt z ikarydyną lub IR3535. Dorosłego najskuteczniej ochroni rozsądnie używany środek z 20-30-procentowym stężeniem DEET. Niestety, nie ma preparatów uznanych za bezpieczne dla dzieci poniżej drugiego roku życia i kobiet w ciąży. No cóż - jak zwykle - okres życia płodowego to czas, kiedy jesteśmy szczególnie narażeni na wpływ różnych szkodliwych czynników. Tak samo jest przecież choćby w przypadku substancji wchodzących w skład smogu, dymu papierosowego, alkoholu, różnego rodzaju pestycydów czy substancji chemicznych dodawanych do tworzyw sztucznych. Umiar i zdrowy rozsądek Także w stosowaniu wszelkich repelentów (w szczególności DEET) zalecane jest przestrzeganie pewnych reguł: unikać ryzyka wdychania aerozolu - czyli NIE rozpylać go w zamkniętych pomieszczeniach;nie stosować na duża powierzchnię skóry - szczególnie u dzieci;nie stosować na podrażnioną skórę (np świeżo opaloną) - bo jest bardziej przepuszczalna;nosić odzież ochronną i pryskać odzież;pryskać tymi aerozolami najlepiej na lekkim wietrze i "z wiatrem". Jakub Jędrak, www.smoglab.pl