Rysując w Jałcie granice powojennej Polski, Stalin podjął decyzje dotyczące losu milionów ludzi wielu narodowości, z góry i dołu drabiny społecznej. Jednym pociągnięciem ołówka na mapie, zakończył także trwającą od końca XIV wieku przygodę Polski z aktywną polityką w Europie Wschodniej. I całe szczęście, bo nie przyniosła ona ani Polakom ani innym narodom regionu niczego dobrego. POLUB STRONĘ RAPORTU ŚRODEK WSCHÓD NA FACEBOOKU Stalin był bez wątpienia jednym z największych zbrodniarzy w dziejach ludzkości, który zarówno Polakom, jak i innym narodom, które miały nieszczęście żyć pod jego władzą, przyniósł niesłychane cierpienia moralne i bezprecedensowe straty materialne. Obok moralnej oceny jego działalności, warto jednak zwrócić uwagę na geopolityczny aspekt jego dziedzictwa, który, zwłaszcza w przypadku Polski pozostaje niejednoznaczny. Kończąc romantyczną, ale straceńcza misję cywilizacyjną Polski na Wschodzie, Stalin stworzył podwaliny współczesnego państwa polskiego. Jeżeli trzymać się klasycznej definicji, zgodnie z którą, za składniki konstytutywne państwa uznać należy terytorium, ludność i władzę, to istniejąca od 1945 roku Polska jest w 100% dziełem Józefa Wissarionowicza. Niezależnie od tego jak bardzo gorzkie i niezgodne z narodową legendą są powyższe konstatacje, to właśnie Stalin jest w największym stopniu ojcem-założycielem współczesnej Polski. W okresie kształtowania się zrębów państwowości, jego własna wola wsparta sojuszem z państwami Zachodu i siłą militarna Armii Czerwonej była decydującym czynnikiem tworzenia polskiej państwowości. Przypisywanie przez Polaków działalności państwowotwórczej innym istniejącym w owym czasie podmiotom jest elementem historycznej autohagiografii i manipulacji faktami. Przetrzebiony przez Niemców i Sowietów naród, na skraju fizycznej egzystencji, zajęty był utrzymaniem fizycznej ciągłości i bardziej niż o geopolitycznej podmiotowości myślał o kawałku chleba i dożyciu do następnego dnia. Zawiedli także ci, którzy powinni w trudnych chwilach wziąć w swoje ręce przyszłość narodu. Kiedy podejmowano dotyczące Polski strategiczne decyzje, rząd w Londynie był ignorowany przez Aliantów i utracił jakąkolwiek możliwość wpływu na rzeczywistość. A biorąc pod uwagę, iż w dużo gorszych warunkach bazowych, nikomu nie znany generał de Gaulle uczynił z sojuszniczej wobec Hitlera Francji, członka Wielkiej Koalicji mocarstwo okupujące Rzeszę, nic nie usprawiedliwia polskich przywódców, którzy stali się sprawcami utraty podmiotowości państwa i narodu. Zawiodło także Państwo Podziemne i Armia Krajowa, którzy pomimo niewątpliwego heroizmu, nie byli w stanie w praktyce osiągnąć dla Polski żadnych realnych korzyści. Zawiedli także polscy komuniści, którzy w przeciwieństwie do Jugosłowian nie zdołali wpłynąć na proces decyzyjny w kwestii dotyczącej przyszłości Polski. W kontekście danej przez Sowietów możliwości sprawowania władzy i zemsty na przeciwnikach, interesy państwa były dla nich ostatnim punktem listy priorytetów. O tym, czym będzie Polska i czy w ogóle będzie istnieć decydował zamknięty w kremlowskich komnatach posępny Gruzin z fajką. Co więcej, Stalin jest w istocie twórcą narodu polskiego, z jego strukturą, dynamiką społeczną, podziałami i perspektywami rozwoju. Planowo mordując, grabiąc i zsyłając na poniewierkę przedstawicieli tradycyjnej elity oraz awansując i umacniając na wszystkich szczeblach hierarchii państwowej przedstawicieli marginesu społecznego, świadomie stworzył on nowy naród polski, na miarę swoich geopolitycznych planów, i roli, jaką pełnił w nich twór między Bugiem a Odrą. Wystarczy porównać biogramy Polaków z listy katyńskiej z obecnym składem parlamentu, administracji publicznej, policji, sądów, uniwersytetów, aby przekonać się, iż to właśnie Stalin był twórcą elity społecznej nie tylko PRL-u, ale także współczesnej Polski. Paradoksalnie, pomimo, iż Polska dostała od Stalina państwo w pakiecie z fatalnym ustrojem i pożałowania godną elitą, po raz pierwszy w swej historii okazała się posiadać granicę, która nie stanowi potencjalnego powodu do wybuchu konfliktu z sąsiadami. Rzecz wydaje się na pozór oczywista, jednak w kontekście ostatnich pięciuset lat, jest to wydarzenie bez precedensu. W związku z faktem, iż Stalinowi zależało na umocnieniu i stabilności komunistycznej Polski, jako jednego z frontowych krajów bloku wschodniego i bufora oddzielającego ZSRR od Zachodu, stworzył on optymalne warunki dla rozwoju nowoczesnego państwa, odcinając Polskę od stuleciami pochłaniających jej zasoby ziem wschodnich. I abstrahując od narzuconej wtedy ideologii, trudno dziś znaleźć powód do krytyki Stalina, zwłaszcza, jeżeli stworzone dokładnie w tych samych celach Księstwo Warszawskie oceniane jest jako wielkie osiągnięcie narodowego odrodzenia, a instrumentalnie traktujący Warszawę i Polaków cesarz Francuzów upamiętniony jest w polskim hymnie i na pomnikach. Warto podkreślić, iż stworzenie przez Stalina państwa narodowego pozwoliło Polsce, po odzyskaniu suwerenności uniknąć staczania się w wojnę domową według scenariusza jugosłowiańskiego. Warto na chwilę wyobrazić sobie, co działoby się w województwach lwowskim, tarnopolskim i stanisławowskim, w późnych latach 80-tych i 90-tych XX wieku, jeżeli terytoria te należałyby do Polski. Biorąc pod uwagę krwawą historię wzajemnych stosunków w XX wieku oraz fakt, iż Ukraina, świeżo uzyskawszy niepodległość, natychmiast zgłosiłaby pretensje terytorialne, wojna domowa połączona z konfliktem zewnętrznym byłyby nieuniknione. A przy rozpatrywaniu wyniku ewentualnego konfliktu terytorialnego, warto pamiętać, iż przez pierwsze siedem lat istnienia po rozpadzie ZSRR, Ukraina była państwem posiadającym broń jądrową a rozsiana po świecie diaspora dysponowała ogromnymi funduszami i całkiem sporym potencjałem politycznego lobbingu na Zachodzie... Warto więc zastanowić się, czy przypadkiem nie powinniśmy podziękować Stalinowi, za to, czego przez wieki nie były w stanie dokonać ani polskie elity ani społeczeństwo. Stworzona przez niego Polska istnieje do dzisiaj i jest niewiarygodnym przykładem historycznego sukcesu. Jakub Korejba