W czwartek Izba Reprezentantów uchwaliła wprawdzie ustawę nakazującą rozpoczęcie redukcji wojsk w Iraku za kilka miesięcy i całkowitą ewakuację oddziałów bojowych do kwietnia przyszłego roku, ale oprócz Demokratów głosowało za nią tylko czterech Republikanów. Uchwalono ją większością dalece niewystarczającą do uchylenia weta prezydenta. Podobnym wynikiem zakończyło się w środę głosowanie w Senacie nad sponsorowaną przez Demokratów ustawą wydłużającą przerwy między wysyłaniem poszczególnych oddziałów na służbę w Iraku - poparło ją tylko siedmiu senatorów republikańskich. Do przełamania weta prezydenckiego potrzeba minimum dwóch trzecich głosów w obu izbach Kongresu. Oznacza to, że mimo fermentu wśród Republikanów i opozycji wobec wojny w społeczeństwie - według sondaży ponad 60 procent Amerykanów uważa ją za niepotrzebną i większość chce wycofania wojsk do wiosny 2008 r. - Bushowi uda się kontynuować obecną strategię przynajmniej do 15 września, kiedy dowódca wojsk w Iraku generał David Petraeus przedstawi raport o sytuacji w tym kraju. Zdaniem obserwatorów w Waszyngtonie, nie dojdzie też z pewnością do obcięcia funduszy na wojnę, do czego wzywa część Demokratów w Kongresie, należących do lewego skrzydła tej partii. - Bush nadal kontroluje sytuację w swej rozgrywce z Kongresem. Rezultatem ostatnich głosowań będą przynajmniej dwa miesiące kłótni, ale bez żadnej zmiany obecnego kierunku polityki - pisze piątkowy "Washington Post". " Prezydentowi niemal na pewno uda się odeprzeć ofensywę Kongresu do 15 września (data ogłoszenia raportu Petraeusa )" - pisze "New York Times". Analityk "Washington Post" Peter Baker zwraca jednak uwagę, że Demokraci nadal będą wysuwać inicjatywy legislacyjne zmierzające do zakończenia wojny, które dzięki posiadaniu przez nich większości będą uchwalane. Liczą bowiem, że z czasem, gdy zmęczenie wojną będzie się pogłębiać, przeciągną na swoją stronę coraz więcej Republikanów. Strategia Busha w Iraku polega, z grubsza, na bardziej energicznej pacyfikacji kraju przy pomocy zwiększonych liczebnie wojsk amerykańskich, co ma stworzyć lepsze warunki do rozwiązań politycznych, tzn. głównie pogodzenia ze sobą dwóch głównych grup religijnych: szyitów i sunnitów. W raporcie Białego Domu ogłoszonym w czwartek oceniono, że na froncie militarnym strategia przynosi pewne postępy, głównie sukcesy w walce z terrorystami Al-Kaidy. W płaszczyźnie politycznej natomiast postępów brak, gdyż rząd iracki nie spełnia oczekiwań np. co do uchwalania ustaw zmierzających do pojednania między zwaśnionymi frakcjami. Raport sygnalizuje - zdaniem ekspertów - że dodatkowych, przysłanych niedawno do Iraku 30 tysięcy żołnierzy pozostanie tam dłużej niż początkowo oczekiwano, tj. co najmniej do wiosny przyszłego roku. Na konferencji prasowej w czwartek Bush oświadczył, że jego celem jest redukcja wojsk w Iraku, ale nie można podawać żadnych harmonogramów ich ewakuacji.