Kiedy Kenia uzyskała niepodległość, wielu białych wyjechało do Wielkiej Brytanii. Niektórzy z nich jednak pozostali. Rodzina Thomasa Patricka Gilberta Cholmondeleya to baronowie Delamere. Cholmondeleyowie są największymi właścicielami ziemskimi w Kenii. Tom Cholmondeley jednak sławny jest w tym afrykańskim kraju jeszcze z innych powodów: dla wielu czarnych obywateli Kenii jest przykładem na to, że systemy sprawiedliwości w kraju są dwa: jeden dla Czarnych, a drugi dla Białych. Szczególnie dla bogatych Białych. W 2005 roku Sir Tom zastrzelił na terenie swojego rancha rangera kenijskiej służby leśnictwa - Naukuru Samsona. Kiedy Amos Wako - minister sprawiedliwości Kenii - ułaskawił Chomondeleya, twierdząc, że ten działał w obronie własnej, w kraju zawrzało. Czarni Kenijczycy byli przekonani, że uniewinnienie miało miejsce ze względu na uprzywilejowaną pozycją rasową i materialną oskarżonego. Drugi raz sir Tomowi już się nie upiekło. W maju 2006 roku, niewiele ponad rok po poprzednim zabójstwie, zastrzelił Roberta Njoyę, który, wraz z towarzyszami, kłusował na jego terenie. Jak zeznają towarzysze Nyoji, kiedy Chomondeley zauważył ich, niosących na ramionach martwą antylopę, zaczął strzelać. Mimo, że uciekali, latyfundysta nie przerywał ostrzału. Robert Njoya został postrzelony w biodro. Od tej rany umarł. Chomondeley twierdzi, że działał w obronie własnej. - Szczuli mnie psami - twierdzi dziedzic. - Rzucili się na mnie. Musiałem się bronić. Po ponadrocznym uwięzieniu, sąd w Kenii orzekła, że latyfundysta stanie przed zarzutem zabójstwa. Sprawa Chomondeleya obudziła kolonialne demony i na języki powróciły złe wspomnienia dawnego panowania i sobiepaństwa Białych w kraju. Zarówno oskarżenie, jak i obrona zapowiada sprowadzenie na rozprawę wielu świadków. Cały proces jest pilnie śledzony przez kenijskie media i opinię publiczną.