27 stycznia Davis, były żołnierz sił specjalnych, zastrzelił w Lahaur dwóch Pakistańczyków i został zatrzymany. Strona amerykańska twierdzi, że działał w samoobronie, kiedy próbowano go obrabować. Pakistańska policja mówi jednak o zabójstwie. Waszyngton nie sprecyzował, jakie stanowisko zajmował 36-letni Davis. Podano jedynie, że należał do "personelu administracyjnego i technicznego". W pakistańskiej telewizji pokazano nagranie przedstawiające Davisa, który mówił policji, że jest doradcą w konsulacie USA w Lahaur. Strona pakistańska przyznaje, że miał on paszport dyplomatyczny; twierdzi natomiast, że nie akredytował się w Pakistanie jako dyplomata. Obama zapewniał, że śmierć dwóch Pakistańczyków nie jest Stanom Zjednoczonym obojętna. Wskazywał jednak, że w przypadku Davisa chodzi o coś więcej - ostrzegał, że nie wolno ignorować zasady immunitetu dyplomatycznego. Associated Press pisze, że przedstawiciele władz USA grożą cofnięciem idącej w miliardy dolarów pomocy dla Pakistanu, jeśli Davis nie zostanie uwolniony. Z kolei powiązani z Al-Kaidą pakistańscy talibowie zagrozili, że surowo ukarzą tych, którzy chcieliby uwolnić Davisa. Dramatyczne nagranie: Davis przesłuchiwany przez pakistańską policję. "Jeśli władcy (Pakistanu) wydadzą go Ameryce, staną się dla nas celem (ataków). Jeśli pakistańskie sądy nie mogą ukarać Davisa, powinny oddać go nam" - powiedział rzecznik talibów Azam Tariq. Na rozmowy w sprawie Davisa przybył do Pakistanu amerykański senator John Kerry, przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych. Oświadczył m.in., że Pakistan i Stany Zjednoczone powinny się skoncentrować na "wielu wspólnych interesach" i nie dopuścić, by spór o Davisa zaszkodził stosunkom między obu krajami. Senator zapewnił, że Davis stanie przed sądem amerykańskim.