Temat podejmuje ostatnio Tomasz Lis na łamach dziennika "Polska". "Kłamstwa w polskich gazetach są ostatnio tak powszechne, że spokojnie można napisać, iż jest ich teraz w prasie więcej niż w czasach PRL-u. Tyle że wtedy kłamać kazano, a teraz kłamać wolno". I choć słowa Lisa odnoszą się przede wszystkim do popularnych bulwarówek, w przypadku poważniejszej prasy sprawa ma się podobnie. Zapytajmy czytelnika Rzeczpospolitej, co sądzi o "Gazecie Wyborczej" (i odwrotnie). Ostra polaryzacja poglądów nie dotyczy jedynie prasy. Wystarczy przypomnieć ogłoszony niedawno, i chyba nie do końca przemyślany, bojkot TVN przez polityków PiS-u. Dzieje się tak z pewnością, dlatego że w polskich mediach wciąż trwa kampania wyborcza. Polska podzielona jest na naszych i obcych, trwa walka, a stawka jest wysoka. W tych "polowych" warunkach część dziennikarzy i redaktorów najwyraźniej zapomniała o tym, co jest najważniejsze w ich misji. Zapomniała o rzetelności i uczciwości, uległa pokusie manipulacji informacją i obrazem. Oczywiście wszystko w imię wyższych celów. Dubravka Ugrešić w książce "Kultura kłamstwa" tak opisuje to zjawisko, przytaczając wypowiedź jednej z chorwackich dziennikarek: "Kiedy w grę wchodzi los ojczyzny, gotowa jestem kłamać". Niska to cena, gdy chodzi o los ojczyzny. I jak niepokojąco znajome wydaje się to oświadczenie, choć dotyczy przecież innego kraju i jakże innej sytuacji. Autorka w dalszej części książki dokładniej analizuje to zjawisko: "Kłamiemy, by bronić ojczyzny, kłamiemy w imię ojczyzny, kłamiemy - oczywiście jedynie tymczasowo - ponieważ ojczyzna jest w niebezpieczeństwie. (?) Najłatwiej ustanowić kulturę kłamstwa, gdy istnieje przeciwnik, który kłamie bardziej niż my?". Akcja i reakcja po prostu. Sytuacja może niepokoić, bo po głębszym zastanowieniu podważa wiarygodność wszystkich mediów. Tę swoistą maszynę propagandową napędzają politycy. W Polsce największe zasługi na tym polu mają niewątpliwie przedstawiciele opozycyjnego PiS-u. Dzieje się tak, chociaż wspomniany wcześniej bojkot TVN-u czy podział mediów na "polskie" i "niemieckie" ma się tak do współczesnego, zglobalizowanego rynku medialnego jak kałamarz do laptopa. Atmosferę najlepiej oddaje niesamowita kariera terminu "fakt medialny". Oczywiście zadaniem prasy czy telewizji jest nie tylko informowanie, jest również komentowanie. Życzyłbym sobie jednak, by komentarze były oddzielone od informacji grubą i, o ile się to da zrobić, widoczną kreską. Życie nie jest jednak takie proste. Komentować, czy nazywając to oględniej, sugerować odbiór można na wiele sposobów. To dobór treści, bohaterów i ekspertów. To również kolejność wiadomości oraz czas, jaki został im poświęcony. To wreszcie forma, w jakiej zostały podane i ogólna "atmosfera" newsu. By się nie dać nabrać trzeba być bardzo uważnym, choć i tak nie gwarantuje to sukcesu. Polacy boją się o życie Psychologicznie jesteśmy tak skonstruowani, że wierzymy gazetom, magazynom czy telewizji (oczywiście tylko tym, które nie kłamią). Nasza ufność sięga bardzo daleko i niewiele może ją podważyć? chyba tylko osobiste doświadczenie. Wtedy okazuje się, że kłamią nawet te, które zwykle nie kłamią. Półtora roku temu pobito w Edynburgu Polaka. Noc była wyjątkowo niespokojna, podczas jednego sobotniego wieczoru doszło w mieście do 27 pobić (ucierpiała jedna kobieta). Młody Polak wdał się w bójkę i skończyła się ona dla niego tragicznie. W stanie śpiączki trafił do szpitala. Policja brała pod uwagę różne wersje wydarzenia - również taką, że pobicie miało podtekst rasistowski. "Polacy boją się o życie, Szkoci obawiają się odwetu" - tak zaczynała się informacja o tym zdarzeniu w głównych wiadomościach TVP. Każdy, kto był wtedy w Edynburgu wie, ile miało to wspólnego z prawdą. To już nie była nierzetelność, to była dezinformacja, "produkcja" sensacji. O ile takich "wybryków" możemy spodziewać się po prasie brukowej, telewizji publicznej takie rzeczy nie przystoją. Najczęściej to właśnie pogoń za sensacją skłania redaktorów do manipulowania obrazem i wypowiedziami bohaterów. Świeży przykład - 8 sierpnia br., TVN relacjonuje tragiczny wypadek kolejowy w Czechach. Przyczyną wykolejenia się pociągu był zawalony przejazd. Jedną z osób wypowiadających się jest przedstawiciel Zespołu Doradców Gospodarczych "TOR": "To jest naprawdę wyjątkowa sytuacja, wyjątkowy przypadek i albo wyjątkowe niedbalstwo osób na budowie, konstruktora?". Cięcie. Wygląda na to, że redaktorów TVN wcale nie interesowała druga część zdania opinii eksperta albo "nie pasowała" im do całości. Chcieli tylko usłyszeć o niedbalstwie i błędach budowlańców. W przeciwieństwie do eksperta, oni wydali już wyrok. To jedynie dwa przykłady, ale można bez trudu je mnożyć. Codziennie zasypywani jesteśmy przecież lawiną podobnych newsów. Jak się bronić przed manipulacją? Niełatwo odpowiedzieć. Pesymiści stwierdzą, że ludzie i tak będą wierzyć w to, w co chcą wierzyć, a prasę dobiorą sobie pod tym właśnie kątem. Ja mam inny pomysł. Czytajmy publicystów i felietonistów. Oni nie twierdzą, że przekazują nam prawdę uniwersalną. Czytajmy Pilcha, Rybińskiego, Urbana, Passenta, Ziemkiewicza i Stommę. Niech kryterium wyboru będzie jakość pióra, a nie poglądy polityczne. Jeśli nawet nie zbliży nas to do prawdy, to przynajmniej nie zmarnujemy czasu, a nie raz ubawimy się po pachy. Maciej Przybycień, Link Polska Magazine