Funkcjonariusze z Florydy przyczynili się do szczęśliwego rozwiązania sprawy zaginięcia czterolatka. Chłopiec o imieniu Franklin zniknął ze swojego domu przy Burgess Avenue na niezagospodarowanym terenie w mieście Cocoa na Florydzie - podaje foxnews.com. Do zdarzenia doszło tuż przed godz. 9 rano w piątek. Ojciec Frankiego w rozmowie z FOX35 Orlando przekazał, że zasnął, kiedy jego syn grał na iPadzie. Kiedy się obudził, dziecka już nie było. Dodał, że nie spał dłużej niż 35 minut, a kiedy wstał od razu zaczął szukać chłopca, ale nigdzie nie mógł go znaleźć. Biuro szeryfa aktywowało swój zespół Child Abduction Response i wysłało helikopter, aby przeszukać teren z powietrza. Floryda: Dziecko zaginęło na zalesionym terenie. Pilnował go pies Użycie helikoptera do akcji poszukiwawczej okazało się skuteczne. - Pilot helikoptera i oficer taktyczny zauważyli dziecko w mocno zalesionym obszarze i skierowali tam ekipy poszukiwawcze i ratownicze - mówił szeryf Wayne Ivey. Chłopiec został znaleziony wraz z psem Rufusem, który przez cały czas pozostawał u boku dziecka. "Podczas gdy dzisiejsza sprawa na szczęście zakończyła się odnalezieniem małego kolegi całego i zdrowego, był to test i świadectwo tego, jak organy ścigania hrabstwa Brevard i jego obywatele współpracują ze sobą, aby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo" - skomentowano w zamieszczonym w mediach społecznościowych poście.