Redakcja miała z nimi kontakt ostatni raz we wtorek rano czasu nowojorskiego. Dziennikarze przebywali wtedy w mieście Ajdabiya na wschodzie kraju. Później docierały do gazety informacje, że zostali zabrani z miasta przez libijskie siły rządowe. Dotychczas nie potwierdzono tych wiadomości. - Rozmawialiśmy z urzędnikami rządu w Trypolisie. Deklarują, że próbują ustalić miejsce pobytu naszych dziennikarzy - mówi Bill Keller, redaktor naczelny "The Times". - Jesteśmy wdzięczni libijskiemu rządowi za ich zapewnienia, że jeśli nasi dziennikarze zostali schwytani, zostaną szybko i bez szwanku wydani. Zaginieni dziennikarze to Anthony Shadid, szef biura w Bejrucie i dwukrotny laureat nagrody Pulitzera dla zagranicznych korespondentów, Stephen Farrell, dziennikarz i filmowiec, który został porwany przez talibów w 2009 r. i uratowany przez brytyjskich komandosów oraz dwóch fotografów: Tyler Hicks i Lynsey Addario, którzy pracowali na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Jak mówi Keller, pojawiły się spekulacje, że dziennikarze zostali zatrzymani w rządowym punkcie kontrolnym między Ajdabiyą a Bengazi - twierdzą buntowników we wschodniej Libii. - Jeśli to prawda - ocenił - ostatecznie zostaną zabrani do Trypolisu. - Poza tym, niewiele wiemy - dodał. Powstania w świecie arabskim spowodowały, że region stał się niebezpiecznym miejscem dla dziennikarzy. Podczas rewolty, która obaliła Hosni Mubaraka w Egipcie, dziennikarze byli atakowani, aresztowani i zabijani. Dwóch reporterów Times'a zostało zatrzymanych, jednak w końcu wypuszczano ich na wolność. Lara Logan z CBS News była ofiarą seksualnego ataku ze strony grupy mężczyzn. Egipski dziennikarz został zastrzelony. Bezpieczeństwo dziennikarzy w Libii stało się jeszcze bardziej niepewne od wybuchu buntu. W ubiegłym tygodniu BBC poinformowało, że czterech jego dziennikarzy zostało zatrzymanych przez siły bezpieczeństwa pułkownika Kadafiego. Bito ich karabinami i poddawano pozorowanym egzekucjom - podała sieć. Również w zeszłym tygodniu, operator katarskiej telewizji Al Jazeera został zastrzelony w zasadzce pod Bengazi. Komitet Obrony Dziennikarzy udokumentował ponad 300 przypadków ataków na dziennikarzy na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej od stycznia, kiedy rozpoczęło się powstanie. Ponad 40 z nich miało miejsce w Libii. Dyrektor wykonawczy grupy Joel Simon powiedział, że organizacje dziennikarskie nigdy nie miały łatwych rozwiązań, jeżeli chodzi o wyważenie kwestii bezpieczeństwa przy podejmowaniu decyzji o wysłaniu dziennikarzy w niebezpieczne miejsca. - W każdym z tych krajów mają miejsce bardzo istotne wydarzenia, dzieją się historie o kluczowym znaczeniu, o których trzeba mówić, więc to zrozumiałe, że organizacje dziennikarskie akceptują pewien poziom ryzyka - mówi Simon. - Ale jak wyważyć to ryzyko? Są to bardzo trudne decyzje, które dziennikarze i instytucje medialne muszą podejmować na bieżąco. Ale punktem wyjścia, jak sądzę, jest to, że są to historie o wybitnym znaczeniu. "The Times", podobnie jak wiele organizacji dziennikarskich, ma procedury pomagające dokładnie śledzić pobyt dziennikarzy w strefach wojennych i strefach konfliktu. Susan Chira, redaktor działu zagranicznego "The Times" mówi, że każdej nocy redaktorzy omawiają ze swoimi korespondentami plany następnego dnia i że reporterzy muszą regularnie się im meldować. - Spodziewamy się kontaktu z nimi kilka razy dziennie - tak samo jak ich koledzy na miejscu, którzy często służą jako nasz system wczesnego ostrzegania o kłopotach - mówi Chira. Fotoedytor działu zagranicznego "The Times" David Furst mówi, że wymaga od fotografów, by kontaktowali się z nim o wyznaczonej porze każdego dnia. Jeremy W. Peters/The New York Times Tłum. AM