Za tak szczegółowymi badaniami stoi paryska Fundacja na rzecz odnowy polityki (Fondapol), która przez ponad rok dokładnie sprawdzała, jak bardzo terroryzm islamski wpłynął na losy społeczeństw, także zachodnich, ile spowodował ofiar i które lata były najbardziej tragiczne. Okazuje się, jak mówi Interii Dominique Reynié, szef fundacji, że "od roku 2013 weszliśmy w fazę trzecią - i cały czas w niej jesteśmy. Fazę, w której poziom przemocy i zamachów jest dotychczas niespotykany. Zupełnie bez porównania z wcześniejszymi epokami". Konkretne liczby? Zaledwie przez te sześć lat dokonano 23 315 zamachów, w których śmierć poniosły 122 092 osoby. Bilans jest więc tragiczny. Dominique Reynié dodaje jednak, że mimo zmian w różnych społeczeństwach, mimo osłabienia demokracji i wzrostu populizmu, terrorystom islamskim nie udało się osiągnąć żadnych długofalowych celów - ani w sposób trwały przejąć władzy, ani wpłynąć na geopolitykę. Dlaczego za punkt wyjścia przyjęto rok 1979? To wtedy doszło bowiem do rewolucji w Iranie, a przede wszystkim wojska sowieckie dokonały inwazji na Afganistan, kolebkę międzynarodowego dżihadyzmu. Choć nikt jeszcze wówczas nie przewidywał, że gdy dekadę później skończy się dwubiegunowy podział świata, a Francis Fukuyama ogłosi "koniec historii", terroryści islamscy jeszcze nawet nie będą myśleć o najbardziej krwawych akcjach. W Nowym Jorku, Paryżu, Londynie, Madrycie oraz wielu krajach muzułmańskich. Co trzecia ofiara to cywil Przez te 40 lat autorzy raportu doliczyli się w sumie 33 769 zamachów, co oznacza - mówiąc bardziej obrazowo - że... na każdy dzień przypadało ich średnio w tym czasie grubo ponad dwa! Ile było ofiar? Z oficjalnych danych wynika, że zginęło 167 096 osób, w tym niemal co trzeci to cywil. A to z pewnością statystyki niepełne. Badacze z Fondapolu przebili się przez tony archiwów i informacji, ale Victor Delage, jeden z odpowiedzialnych za badania przyznaje, że "pod uwagę brane były jedynie zamachy, w których motyw islamski został jednoznacznie zidentyfikowany". Ważna uwaga jest jednak taka, że ponad 90 proc. ofiar poniosło śmierć w krajach muzułmańskich, czyli na Bliskim Wschodzie albo w Afryce północno-wschodniej. W Afganistanie zostało zabitych w taki sposób co najmniej 8400 ludzi, w Iraku - 6265, natomiast w Somalii - 3134. Europa też jednak bardzo ucierpiała, a zamachy w Madrycie (2004, 191 ofiar), w Londynie (2005, 50) czy w Paryżu (2015, 131) odcisnęły swoje piętno. Choć wszyscy starali się wrócić jak najszybciej do normalnego życia; na tyle, na ile było to możliwe. Krótko po dantejskich scenach we francuskiej stolicy przed czterema laty, właściciel jednej z zaatakowanych kawiarni, gdzie od przypadkowych strzałów zginęło pięć osób, mówił nam tak: "Chcemy pokazać terrorystom, że się nie poddamy, że jesteśmy od nich silniejsi". Zdecydowanie najwięcej ofiar ma na koncie tzw. Państwo Islamskie (52 619), potem afgańscy talibowie (39 733), Boko Haram (22 287) oraz Al-Kaida (14 680). Dobra informacja jest taka, że wśród 81 krajów, w których terroryści islamscy przeprowadzili zamachy w ostatnich czterech dekadach nie ma Polski. Remigiusz Półtorak