Wejście zajęło Robertowi sześć godzin. Silny wiatr o kilka godzin opóźnił wspinaczkę. 48-letni Francuz znany jest z nielegalnych wspinaczek, bez sprzętu i zabezpieczenia, na najwyższe budynki świata - zdobył już ponad 80 wieżowców. Regularnie płaci grzywny za swe wyczyny, bo nikt nie wydałby mu na nie zgody. W poniedziałek wchodził na Burdż Chalifa z liną i w uprzęży, czego wymagali organizatorzy. Robert powiedział, że zabezpieczenia, a także tłum gapiów, który go obserwował, powodowały, że był bardziej zdenerwowany. - Właściwie to czuję na sobie olbrzymią presję, ponieważ wiem, że wszystko tam dla mnie zainstalowali, że to jest dla mnie. Jest olbrzymi telebim wysoki na 50 metrów i szeroki na 30 metrów. Wiem, że wszyscy będą na mnie patrzeć, więc jest to trochę, nawet bardzo, stresujące - powiedział przed wejściem na Burdż Chalifa. Robert ma na swoim koncie najwyższe budynki świata: mierzące 452 metry słynne bliźniacze wieże Petronas Twin Towers w Kuala Lumpur, Willis Tower (dawniej znany jako Sears Tower) w Chicago (443 metry) i mający 509 metrów wysokości wieżowiec Taipei 101 w stolicy Tajwanu.