Sędziowie sądu apelacyjnego uznali, że w świeckich Czechach prawo do nieposiadania wyznania trzeba chronić na równi z prawem do wyznawania tej czy innej religii. "Jesteśmy zdania, że powódka nie ma prawa do noszenia stroju, który jest wyrazem przekonań religijnych, na terenie szkoły, która musi pozostać środowiskiem neutralnym" - powiedział przewodniczący składu sędziowskiego Jan Klaszterka, cytowany przez agencję CTK. Dodał, że w takiej sytuacji nie można domagać się uczynienia wyjątku od regulaminu szkoły. Rozprawie apelacyjnej towarzyszyły demonstracje przedstawicieli największego czeskiego stowarzyszenia antymuzułmańskiego Blok Przeciwko Islamowi. Byli też członkowie Partii Republikańskiej, która mówi o islamizacji Europy, ale także zwolennicy młodej Somalijki Ajan Dżamaal Ahmednuur, wspierający ją i jej adwokatkę, która często zabierała głos w mediach. Mecenas Radka Korbelova Dohnalova krytykowała wyrok sądu pierwszej instancji, który odrzucił skargę Somalijki, ale nie zajmował się muzułmańskim nakryciem głowy i prawem do jego noszenia w instytucji edukacyjnej. To właśnie było uzasadnieniem apelacji. Sędziowie uznali, że Somalijka nie była jeszcze uczennicą szkoły pielęgniarskiej, więc nie może zarzucać instytucji edukacyjnej dyskryminacji. Zdaniem kierowniczki szkoły przyszła uczennica nie dostarczyła wszystkich wymaganych dokumentów. Sąd uznał więc, że szkoła nie dopuściła się dyskryminacji wobec swojej uczennicy, a wina za niepodjęcie nauki leży po stronie powódki, a nie pozwanej instytucji. Czeski spór o hidżab - muzułmańskie nakrycie głowy dla kobiet, zakrywające włosy i szyję - miał miejsce o wiele wcześniej, niż doszło do procesu. Pozew dotyczył roku szkolnego 2013/2014, a sąd pierwszej instancji wydał wyrok w styczniu 2017 roku. Proces spotkał się z szerokim zainteresowaniem. Także wówczas rozprawie towarzyszyły demonstracje i protesty. Ajan Dżamaal Ahmednuur, która otrzymała azyl w Czechach w 2011 roku, od początku zabiegała o pomoc w sprawie zakazu noszenia hidżabu u rzeczniczki praw obywatelskich Anny Szabatovej, która doszła do wniosku, że szkolny regulamin ma charakter dyskryminujący z powodów wyznaniowych. Po wyroku pierwszej instancji Szabatova podkreślała, że o ograniczeniu prawa do manifestowania wyznania poprzez strój powinny decydować przepisy prawa, a nie regulamin instytucji edukacyjnej.