O podpisaniu porozumienia na transportery Titus (TITUS - Tactical Infantry Transport & Utility System) poinformował portal ministerstwa obrony. Kontrakt opiewa na dostawę 42 transporterów dowódczo-sztabowych oraz 20 dla piechoty lub zwiadu. Za same pojazdy, logistykę i szkolenie ministerstwo zapłaci czeskiej firmie ELDIS Pardubice ponad 6 mld koron, czyli ponad 240 mln euro. "Udało nam się zakończyć projekt, o którym decydowaliśmy od 2015 roku. Nasza armia zyska transportery produkowane w Republice Czeskiej, które pomogą w modernizacji sił lądowych" - podkreślił minister obrony Lubomir Metnar. "Przystosowanie do wymogów współczesnego pola walki wymaga nowego sprzętu wojskowego, który wzmocni nasze możliwości dowodzenia i kierowania poszczególnymi jednostkami, tak na terenie naszego kraju, jak i zagranicą" - powiedział szef sztabu generalnego generał Alesz Opata. Zapowiedział, że transportery trafią do 4. brygady zmechanizowanej, która należy do sił szybkiego reagowania NATO oraz do sił ONZ. Titusy uzupełnią wyposażenie czeskiej armii, w którym są m.in. także kołowe transportery Pandur II produkcji austriackiej, niemieckie Dingo 2, włoskie Iveco LMV i rosyjskie BRDM-2RCH. Pojazdy Titus zastały rozwinięte na podwoziach Tatra 6x6 ze skrętną osią, a wyposażenie bojowe pochodzi od francuskiej firmy Nexter Systems. Pierwotnie dostawca podwozia, firma Tatra Export, która należy do firm realizujących zamówienia na produkcję specjalną w Czechach, planowała, że wspólnie z francuskim partnerem przejmie całość kontraktu. Tak się nie stało, ponieważ Tatra Export nie ma wszystkich stosownych certyfikatów bezpieczeństwa. Na ten problem zwracała uwagę prasa w sierpniu 2018 roku, gdy okazało się, że partnerem dla ministerstwa obrony i Francuzów musi być firma Eldis, bardziej znana na rynku jako dostawca systemów radarowych. Eldis razem z Tatrą należą do znajdującego się w rękach prywatnych koncernu zbrojeniowego Czechoslovak Group (CSG). Z Pragi Piotr Górecki