Prowadzone są obecnie badania próbek wody, wyniki będą znane w najbliższych dniach. "W tej chwili w sieciach handlowych nie powinno być ani jednej butelki" - poinformowała w publicznym Czeskim Radiu Bibiana Benova, rzeczniczka produkującego wodę przedsiębiorstwa Karlovarske Mineralni Vody. W weekend czeskie służby sanitarno-epidemiologiczne podały, że w czasie kontroli w wodzie "Aquila" wykryto zbyt wiele bakterii. Analizy laboratoryjne mają stwierdzić, czy stwarzają one zagrożenie dla ludzi i czy wśród nich znajdują się bakterie grupy Coli, w tym niebezpieczny szczep, który zagraża ludzkiemu życiu. Zdaniem rzeczniczki nie ma podstaw, aby podejrzewać, że woda stanowi zagrożenie. Wycofana partia została wyprodukowana przed około dwoma miesiącami i dotychczas nikt nie zgłaszał jakichkolwiek problemów z powodu spożycia. Firma na wszelki wypadek zapewniła klientom wymianę wody z podejrzanej partii na inną albo zwrot pieniędzy. Analizy wody prowadzi kilka laboratoriów inspekcji żywności na terenie całego kraju. Własne kontrole zorganizował jej producent. Próbki - w ramach środków ostrożności na wypadek skażenia niebezpiecznym szczepem pałeczki okrężnicy, która w Europie spowodowała około 50 zgonów - przekazano także Państwowemu Laboratorium Wzorcowemu (NRL). Rezultaty badań zostaną podane jeszcze w tym tygodniu. Prezes Czeskiego Towarzystwa Wakcynologii Roman Prymula powiedział, że prawdopodobieństwo, że jest to ten sam szczep E. coli, który wywołał serię śmiertelnych zatruć w Niemczech, jest znikome. "To logiczne, że partia została wycofana, jednak to, że miałoby dojść do zagrożenia dla zdrowia, szczególnie do dramatycznych przebiegów choroby, uważam zwyczajnie za mało prawdopodobne" - podkreślił. "To jakby na głowę miał nam spaść meteoryt" - dodał. Z Pragi Michał Zabłocki