Wyniki badań prowadzonych przez KHS mają być jednym z elementów dalszych skarg na plany poszerzenia obszaru kopalni Turów, która zbliżyłaby się do czeskich granic. Zdaniem strony polskiej kopalnia, a także elektrownia, która korzysta z wydobywanego tam węgla, ani teraz, ani w przeszłości nie przekraczały norm hałasu - pisze CTK. Władze lokalne są przeciwnego zdania. Marszałek Kraju Libereckiego Martin Puta powiedział CTK, że badania hałasu rozpoczęły się na wniosek mieszkańców gminy Uhelna, która położona jest najbliżej terenu polskiej kopalni. "Są dni, w których nie wiemy, że kopalnia istnieje, ale są też dni, w których w związku z hałasem nie możemy wytrzymać i zamykamy się w domach" - powiedział CTK mieszkaniec Uhelnej Milan Starec. Według niego, sytuacja pogorszyła się, gdy Polacy zaczęli ścinać drzewa, przygotowując powiększenie terenu wydobycia węgla. "Hałas zależy także od pogody, od tego jak nisko są chmury, od których dźwięki się odbijają" - dodał Puta. CTK przypomniała, że w kopalni Turów wydobywany jest węgiel przede wszystkim na potrzeby pobliskiej elektrowni. Grupa PGE, do której należą kopalnia i elektrownia, chce wydobywać węgiel do 2044 r i powiększyć teren kopalni o 30 km kwadratowych. Odkrywka miałaby sięgać 330 m poniżej poziomu gruntu. Mieszkańcy najbliższych czeskich gmin obawiają się nie tylko hałasu, ale także utraty wód gruntowych oraz zapylenia. Czeskie ministerstwo środowiska otrzymało około 5 tys. wniosków o ocenę oddziaływania kopalni na środowisko. Kraj Liberecki wynajął spółkę prawną Frank Bold, której polski oddział z powodzeniem uczestniczył w ocenie planów rozszerzenia kopalni w Gubinie. Władze kraju domagają się m.in. anulowania zatwierdzonego przez Bogatynię planu zagospodarowania przestrzennego, który umożliwił prace przy powiększeniu terenu kopalni. Domagają się także publicznych wysłuchań na ten temat na terenie Czech i w języku czeskim.