O sytuacji na bieżąco informuje Instytut Wulkanologii i Sejsmologii Oddziału Dalekiego Wschodu Rosyjskiej Akademii Nauk, choć obserwacje są utrudnione przez złą pogodę. W środę późnym popołudniem Instytut wskazał, że odnotowano "głośny ryk", który potwierdza analizy o wyrzuceniu lawy z wulkanu. Ośrodek analizuje też zdjęcia satelitarne i pomiary specjalistycznej aparatury. "Według danych satelitarnych w ciągu ostatnich 24 godzin nastąpił gwałtowny wzrost mocy promieniowania cieplnego na wulkanie Bezimienny (...). Dzieje się tak na skutek aktywnego procesu erupcji lawy" - czytamy w komunikacie. Instytut wskazał też, że wulkan wyemitował chmurę popiołu, która sięgnęła już 11 kilometrów nad poziomem morza. Ma ona powierzchnię 36 kilometrów kwadratowych i przemieszcza się na północny wschód. Czerwony kod zagrożenia dla lotnictwa Głowna Dyrekcja Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych dla Kamczatki informuje, że w rejonie ust-kamczackim mogą być zagrożeni mieszkańcy trzech wsi, gdzie teoretycznie mogą spaść ewentualne produkty erupcji, jeżeli dojdzie do wybuchu. Olga Girina, która jest szefową powołanego zespołu ds. reagowania na erupcję Bezimiennego, przekazał agencji RIA Nowosti, że wokół wulkanu wprowadzono czerwony kod zagrożenia dla lotnictwa w rejonie wulkanu. Girina podkreśla, że cząstki pyłu wulkanicznego stanowią poważne zagrożenie dla każdego samolotu. Wszystkie służby, których statki powietrzne przelatują obecnie nad Kamczatką, otrzymały ostrzeżenia operacyjne. Jednocześnie od 13 października obowiązuje zakaz zbliżania się do wulkanu. Unoszący się pył może powodować problemy z oddychaniem, uszkadzać silniki samochodów czy w ogóle utrudniać podróżowanie na drogach ze względu na ograniczoną widoczność. Zakaz wprowadziło rosyjskie Ministerstwo Sytuacji Nadzwyczajnych. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!