O jego śmierci poinformowało czeskie radio. Paumer od kilku tygodni miał problemy z sercem. W związku z chorobą przebywał w szpitalu. Przez całe życie bojownik pozostawał w cieniu zasłużonych w walce z faszyzmem braci, z którymi przyjaźnił się od dzieciństwa. Ci uważali go jednak za równego sobie. Paumer wraz z nimi po II wojnie światowej zaangażował się w walkę z komunizmem. Ich zbrojne akcje w latach 1951-1953 celowały w organy władzy i miały na celu zdobycie szerszego poparcia czeskiego społeczeństwa. "Cały rok 1948 i 1949 czekaliśmy na to, się stanie. Wyglądało na to, że wybuchnie trzecia wojna światowa. Kiedy spostrzegliśmy, co wyprawiają komuniści, powiedzieliśmy sobie, że postawimy się temu reżimowi z bronią w ręku" - mówił w wywiadzie udzielonym w 2008 roku dziennikowi "Lidove noviny". W 1953 roku licząca pięciu członków grupa postanowiła przez NRD przedrzeć się na Zachód. We wschodnich Niemczech przeciwko nim zmobilizowano ok. 20 tys. żołnierzy i milicjantów. Doszło do starć, w których zginęło sześciu ludzi. Dwaj członkowie grupy - Vaclav Szveda i Zbyniek Janata - zostali schwytani i odwiezieni do Czechosłowacji. Pozostałym - w tym rannemu w brzuch Paumerowi - udało dostać się do Berlina Zachodniego, skąd później wyjechali do USA. W Stanach Zjednoczonych Paumer wstąpił do armii, z którą walczył w wojnie koreańskiej. Po pięcioletniej służbie osiedlił się na Florydzie. Tam pracował jako konserwator, technik i taksówkarz. W 1998 roku, mając już własną firmę taksówkarską, przeszedł na emeryturę. W 2001 roku zdecydował się wrócić do Czech i aktywnie działał w życiu publicznym. Patronował partiom prawicy, kandydował do samorządu i europarlamentu. W 2008 roku premier Mirek Topolanek odznaczył Paumera specjalnym osobistym medalem. Ocena działań grupy braci Maszinów do dziś dzieli Czechów, a odznaczenie jej członków przez szefa rządu wywołało ostrą krytykę socjaldemokratów i komunistów. Również historycy nie są zgodni: część uważa ich za bohaterów ruchu antykomunistycznego, część twierdzi natomiast, że ich akcje wyrządziły więcej szkody, a w dodatku przysłużyły się reżimowej propagandzie. Sam Paumer wyraził się na ten temat jasno: "Niektórzy mówią o nas: zabójcy. Ale co mieliśmy robić? Komuniści mieli broń; nie mogli oczekiwać, że będziemy w nich rzucać knedlami".