Do ucieczki 42-letniego więźnia Pavla Tauchena doszło we wtorek w Pilźnie, gdy pod eskortą przewożono go do szpitala na badania. Jego 28-letnia żona Dagmar zagroziła konwojentom bronią i wraz z mężem uciekła samochodem. Natychmiast wszczęto za nimi pościg. Według pierwszego oficjalnego komunikatu, Tauchen zginął w trakcie wymiany strzałów z interwencyjną jednostką policji, a jego żona doznała postrzału klatki piersiowej i została przewieziona do szpitala. Policja odmówiła skomentowania nieoficjalnych informacji, iż Tauchen popełnił samobójstwo. Jak głosi cytowany przez portal internetowy dziennika "Mlada Fronta Dnes" protokół sekcji zwłok, przestępca "został zastrzelony z broni palnej, jakiej policja Republiki Czeskiej nie używa". Żona Tauchena przebywa na oddziale intensywnej terapii szpitala w Pilźnie, jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Za napaść na więzienną eskortę - która nie otworzyła ognia, by nie ucierpiały osoby postronne - i uwolnienie męża grozi jej do 15 lat więzienia. Tauchen był recydywistą, w ubiegłym tygodniu skazano go na 5 lat pozbawienia wolności za włamania do kas pancernych przy użyciu materiałów wybuchowych. Czytaj także: Zły koniec przygody "czeskich Bonnie i Clyde'a"