"Rozpocząć wojenną awanturę, w której w wielkiej liczbie umierają cywile, to rzecz zła i w każdym przypadku nie do przyjęcia, ale wywołać coś takiego właśnie teraz na skraju Europy, w dniu otwarcia olimpiady, jest podwójnie nie do przyjęcia, nawet jeśli chodzi o konflikt, którego korzenie sięgają na setki lat wstecz" - napisał czeski prezydent. "Pod względem odpowiedzialności za wywołanie wojny rola gruzińskiego prezydenta, rządu i parlamentu jest bezdyskusyjna i ewidentnie fatalna. Odrzucam obłudę, która twierdzi: +to się już stało, nie pytajmy się dlaczego, trzeba znaleźć rozwiązanie+" - dodał czeski prezydent. Jego zdaniem, dotychczasowe działania wspólnoty międzynarodowej wcale nie ulżyły doli poszkodowanej konfliktem ludności. "Jest alarmujące i smutne, gdy widzimy, że zagraniczne zaangażowanie nie kieruje się rozwiązywaniem bolączek miejscowej ludności, lecz swymi własnymi strategicznymi celami. Kaukaz jest jednak przede wszystkim domem ludzi. Nie powinien nikomu służyć jako pretekst dla międzynarodowej polityki" - podkreślił Klaus. Jeszcze w piątek oświadczył, iż jest mu obce takie widzenie sprawy Gruzji, jakie zaprezentowali w swej deklaracji prezydent RP Lech Kaczyński i prezydenci państw nadbałtyckich. "Mlada Fronta Dnes" przytacza jednocześnie bardziej ostrożną w porównaniu z komentarzem prezydenta wypowiedź czeskiego ministra spraw zagranicznych Karela Schwarzenberga. "Zgadzam się, że reakcja strony gruzińskiej była błędna. Ale to właśnie Rosja przyznawała obywatelom Gruzji własne obywatelstwo, by w rezulatcie mogła oświadczyć, że chroni swych obywateli. Jednak prowokacji z jej strony było znacznie więcej" - zaznaczył szef czeskiej dyplomacji. Konflikt w Gruzji komentowały w poniedziałek również inne czeskie dzienniki. Zdaniem publicysty "Lidovych Novin" Michala Mocka, mediacja w konflikcie rosyjsko-gruzińskim nie jest sukcesem całej Unii Europejskiej, lecz jedynie jej starej części. "Podczas gdy nowi pojechali do Tbilisi, by demonstracyjnie i nieskutecznie poprzeć tamtejsze władze, starzy znaleźli sposób, jak (Gruzję) uchronić przed oczywistą katastrofą. Lek, który przepisała Francja, był dla Gruzinów gorzki. Podróż pani (sekretarz stanu USA Condoleezzy) Rice do Tbilisi pokazała, że nikt, nawet Stany Zjednoczone, nie mają lepszego rozwiązania" - napisał komentator "Lidovych Novin".