Policja podała, że nie doszło do incydentów. "Nie mam żadnych informacji, że coś się dzieje" - poinformował rzecznik Jan Daniek. Wybory monitoruje też kilku obserwatorów OBWE. Pracują na północy kraju w pobliżu osiedli zamieszkanych przez mniejszość romską. Władze Czech podają, że około godziny 20. frekwencja przekroczyła już 1/3 głosujących. W niektórych punktach wyborczych, jak np. w Igławie (na Wysoczyźnie) oraz niektórych dzielnicach Pragi udział wyborców w głosowaniu osiągnął ponad 40 proc. "W odróżnieniu od poprzednich wyborów tym razem przychodzą nie tylko przedstawiciele średniego i starszego pokolenia, ale wszyscy, od najmłodszych po seniorów" - mówił pracownik jednej z komisji. Media w Czechach napisały o 18-latnie dziewczynie, która w czwartek osiągnęła pełnoletniość, a w piątek już zgłosiła się w lokalu wyborczym, aby po raz pierwszy w życiu zagłosować w wyborach. Przedstawiciele komisji wyborczych twierdzą, że jeśli w sobotę utrzyma się równie wysoka frekwencja, to przekroczy ona 60 proc. uprawnionych do głosowania. Czesi po raz pierwszy wybierają prezydenta w bezpośrednich wyborach; Głosować może w sumie 8,4 mln obywateli. Jeśli żaden z dziewięciu startujących kandydatów nie uzyska ponad 50-procentowego poparcia, 25 i 26 stycznia odbędzie się druga tura wyborów. Kto ze startujących w wyścigu wyborczym przejdzie dalej, okaże się w sobotę po zamknięciu lokali wyborczych. Już w piątek swe głosy oddali wszyscy kandydaci. Największe szanse na wygraną ma były premier rządu lewicy Milosz Zeman, szef tymczasowego gabinetu Jan Fischer oraz - jak twierdzą komentatorzy - obecny minister spraw zagranicznych Karel Schwarzenberg.