Autobusem z Włoch do Warszawy wracała grupa 40 osób. Pojazd wynajęty był przez firmę "Triada". W pobliżu miejscowości Hecja w południowych Morawach autokar nagle wypadł z drogi, wjechał do rowu i przewrócił się na bok. Skutki wypadku okazały się fatalne dla kierowcy, który zginął na miejscu. Ciężko ranna została pilotka autobusu. Pozostali pasażerowie odnieśli lekkie obrażenia i autokarem zastępczym pojechali dalej. Według wstępnych ustaleń czeskiej policji, winę za wypadek ponosi młody 22-letni kierowca - przy dużej prędkości próbował zmienić kasetę w magnetofonie i to było przyczyną tragedii. W tym roku mieliśmy prawdziwą czarną serię wypadków polskich autokarów. 26 sierpnia - wypadek autokaru na Słowacji; jedna osoba zginęła, a 15 zostało rannych. 18 sierpnia - wypadek autokaru turystycznego w Czechach; na szczęście nikt nie ucierpiał. 14 sierpnia - 30-letnia kobieta zginęła, a kilkanaście osób zostało rannych w zderzeniu autokaru wiozącego pielgrzymów z samochodem ciężarowym. Do wypadku doszło na trasie Gdańsk-Katowice pod Kamieńskiem. 13 sierpnia - włoski autobus z polskimi pielgrzymami uderzył we wjazd do tunelu kilka kilometrów przed Klagenfurtem w Austrii. Tu na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych, ale trzydzieści osób trafiło do szpitala. 1 sierpnia - w wypadku polskiego autokaru w Chorwacji zginął kierowca, rannych zostało jedenaście osób. Do katastrofy doszło 130 kilometrów od Zagrzebia. Autobus wiozący dzieci, wypadł na zakręcie do rowu.