Wcześniej mylnie podawano, że eksplozja nastąpiła w części polskiej spółki Synthos. W zakładach tych produkuje się kauczuki syntetyczne i polistyren do spieniania. "Znaleziono sześć martwych osób i są tam także ciężko ranni" - powiedziała rzeczniczka straży pożarnej środkowych Czech Vladimira Kerekova. "Według wstępnych informacji eksplozja miała miejsce w jednej z filii firmy. Wszystkie okoliczności i przyczyny są w tej chwili badane" - powiedziała rzecznik policji, Margareta Johnová. "Mogę potwierdzić, że w naszym lokalu wystąpiło nadzwyczajne zdarzenie. Pracuje nad tym nasz zespół kryzysowy" - powiedział rzecznik Unipetrolu, Pavel Kaidl. "Na miejsce wysłano pięć załóg naziemnych i śmigłowiec pogotowia ratunkowego z Pragi" - powiedziała rzecznik stołecznego pogotowia Petra Effenbergerová. Według niej, cztery osoby doznały obrażeń. Dwie ciężkich i dwie lekkich. "Po zapewnieniu niezbędnej opieki, poszkodowani zostali przetransportowani do praskich szpitali". Stan rannych jest stabilny. Według Petera Holka, burmistrza Kralup, wybuch nastąpił w miejscu oddalonym od miasta i nie ma bezpośredniego zagrożenia dla jego mieszkańców. Co było przyczyną wybuchu? "Do wybuchu doszło prawdopodobnie przy czyszczeniu zbiornika. Zdrowie mieszkańców Kralup nie powinno być zagrożone" - oświadczył rzecznik władz tego miasta Alesz Levy. W rafinerii trwa obecnie coroczna przerwa produkcyjna, w czasie której czyści się instalacje. "Według moich informacji czyszczeniem zajmowała się nowa firma i najprawdopodobniej doszło do naruszenia przepisów. Miało tam dojść do wyładowania elektrycznego i wybuchu oparów" - powiedział portalowi internetowemu iDNES.cz wiceburmistrz Kralup Libor Lesak. Te informacje nie są jednak potwierdzone. Według rzeczniczki straży pożarnej środkowych Czech Vladimiry Kerekovej, wśród zabitych mają być cudzoziemcy. Strażacy uspokajają, że na miejscu nie powinno dojść do kolejnych wybuchów, a sytuacja jest opanowana. Zgodnie z informacjami uzyskanymi przez Konsula RP w Czechach, wśród ofiar i poszkodowanych w wybuchu w rafinerii w Kralupach nie ma obywateli polskich. Taką informację podało na Twitterze Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Czeskie media piszą, że to największa tragedia w zakładach chemicznych od lat 60. i 70. Przypominają, że w 1975 roku w Brnie zginęło 18 osób. Rok wcześniej, w wyniku pożaru po eksplozji w zakładach chemicznych w Zalużi, ogień pochłonął 16 ofiar. W 1967 roku w fabryce Blanickich w miejscowości Vlaszim zginęło osiem osób. Pod względem liczby ofiar tragedia w Kralupach jest czwartą w historii. Tymczasem wyrazy współczucia ofiarom tragedii przesłał z Brukseli Andrej Babisz, premier Republiki Czeskiej. Co znajdowało się w obiekcie? Według PKN <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-orlen,gsbi,2073" title="Orlen" target="_blank">Orlen</a>, w Unipetrolu "powołany został sztab kryzysowy, który zajmuje się wypadkiem i informuje opinię publiczną o podejmowanych działaniach". "Na miejscu obecni są także przedstawiciele PKN Orlen, którzy monitorują sytuację" - oświadczyła spółka. Unipetrol podawał ostatnio, iż należąca do niego rafineria w Kralupach przygotowuje się do planowego postoju remontowego, największego w historii tego zakładu. Spółka zapowiadała, że postój ma potrwać od 27 marca do 9 maja, a koszt całej operacji wyniesie 1,1 mld CZK. Jak informował Unipetrol, w związku z planowanym postojem remontowym nastąpić ma przerwa w pracy kralupskiej rafinerii. Według spółki, stopniowe zatrzymywanie procesów produkcyjnych miało rozpocząć się tam 20 marca. Rafineria w Kralupach jest jednym z dwóch tego typu zakładów w Czechach. Oba, wraz z rafinerią w Litvinowie, należą do Unipetrolu i posiadają zdolność przerobu ropy naftowej na poziomie 8,7 mln ton. W 2005 r. PKN Orlen nabył 62,99 proc. akcji czeskiego Unipetrolu. Z końcem lutego tego roku zrealizował z kolei płatności na rzecz akcjonariuszy, którzy odpowiedzieli na wcześniejsze wezwanie płockiego koncernu na wykup akcji czeskiej spółki. Łączna wartość tej transakcji wyniosła ok. 3,5 mld zł. W ten sposób PKN Orlen zapewnił sobie ponad 94 proc. udziałów w akcjonariacie czeskiej spółki.