Pierwsza tura odbyła się w piątek i sobotę. Sondażowy faworyt wyborów Zeman otrzymał w niej 24,21 proc. głosów, a Schwarzenberg - 23,40 proc. Obu polityków dzieli różnica zaledwie około 40 tys. głosów, jednak w drugiej turze - zdaniem ekspertów - Schwarzenberg powinien ją zniwelować i wygrać. Za największego przegranego wyborów uważa się Jana Fischera. Dawano mu drugą pozycję, tymczasem zajął trzecią z poparciem o wiele niższym niż przewidywano; opowiedziało się za nim 16,35 proc. głosujących. Niemal tyle samo - 16,12 proc. głosów - otrzymał kandydat Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD) Jirzi Dienstbier, który zajął czwarte miejsce. Przeszacowany w sondażach przedwyborczych okazał się także typowany na trzecie miejsce, wytatuowany na całym ciele malarz i kompozytor muzyki operowej Vladimir Franz. Artysta zdobył zaledwie 6,84 proc. głosów. Jego start w wyborach wielu uznało za kosztowną autopromocję. Poparcie dla pozostałych czterech ubiegających się o prezydenturę kandydatów nie przekroczyło 5 proc. Frekwencja - jak podał CSU - wyniosła 61,31 proc. Spodziewano się kilku punktów procentowych więcej. W komentarzu po ogłoszeniu wyników Schwarzenberg uznał Zemana za wielkiego profesjonalistę, ale i przeciwnika, który reprezentuje przeszłość. Nie krył też zaskoczenia poparciem, jakie otrzymał, i wszystkim swym wyborcom bardzo dziękował. Zwycięzca pierwszej tury Zeman też podziękował swym wyborcom, po czym natychmiast zaatakował rywala, z którym spotka się w drugiej turze wyborów 25 i 26 stycznia. Powiedział, że Schwarzenberg jest reprezentantem rządu Petra Neczasa i "jako poseł głosował za podwyżką podatków, reformą emerytalną i zwrotem mienia kościelnego". Partia Schwarzenberga Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09 (TOP 09) stanowi drugie co do wielkości ugrupowanie centroprawicowej koalicji. Rząd cieszy się niewielkim poparciem obywateli i krytykowany jest za serię drastycznych reform, mających podreperować budżet państwa. Zeman przez długie lata był szefem CzSSD, premierem lewicowego rządu w latach 1998-2002. Z socjaldemokratami rozstał się w 2009 roku po sporze z ówczesnym szefem ugrupowania Jirzim Paroubkiem i powołał własną partię. Schwarzenberg i Zeman spotkali się w niedzielnej debacie telewizyjnej; zapewniali, że przez najbliższe dwa tygodnie, dzielące ich od drugiej tury głosowania, nie zamierzają prowadzić negatywnej kampanii, co oczywiście nie wyklucza sporów merytorycznych. Według Schwarzenberga wprowadzona po raz pierwszy w Czechach formuła bezpośrednich wyborów prezydenckich sprawiła, że wybór sprowadził się do walki politycznych osobowości, co obaliło "bezsensowny podział na prawicę i lewicę". Zeman ocenił z kolei, że przynależność kandydata na prezydenta do określonej opcji politycznej jest nadal decydującym czynnikiem dla wyborców. Uważany wraz z Zemanem przed wyborami za ich faworyta były premier Fischer, który ostatecznie zajął trzecie miejsce, poprosił w niedzielę swoich wyborców, by w drugiej turze oddali głos na Schwarzenberga. "Zwycięstwo Zemana doprowadziłoby do izolacji Czech na forum międzynarodowym" - podkreślił. Zemana poparło kierownictwo opozycyjnych socjaldemokratów. Są oni co prawda skonfliktowani z byłym premierem, ale nie mogą poprzeć Schwarzenberga, szefa centroprawicowej TOP 09 - pisze dziennik "Mlada fronta Dnes" na swej stronie internetowej. Socjaldemokratyczny kandydat Jirzi Dienstbier odmówił wskazania, na którego z dwóch pozostałych w prezydenckich wyścigu polityków powinien zagłosować jego elektorat. Ustępujący prezydent Vaclav Klaus ocenił wynik pierwszej rundy głosowania jako "katastrofę prawicowców" oraz "dotkliwą porażkę" Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), do której sam należy i która wchodzi obecnie w skład koalicji rządowej. W pierwszych reakcjach komentatorzy i politycy w Pradze nie są zaskoczeni rezultatem wyborów; Czesi - ich zdaniem - głosowali zgodnie z "polityczną logiką". Zauważają, że reprezentujący centroprawicę Schwarzenberg ma o wiele większe od Fischera szanse na pokonanie w drugiej turze Zemana. Wielu cieszy frekwencja, która zbliżyła się do wyborów z 1998 roku i która przeczy twierdzeniom, że mieszkańcy kraju nad Wełtawą stracili zainteresowanie polityką.