Teraz prezydent czuje się już prawie dobrze. Noc przeszła spokojnie, ale na obserwacji w szpitalu jeszcze pozostanie. Jak długo - o tym zadecydują lekarze w ciągu dnia. Powodem umieszczenia Havla w szpitalu była tym razem arytmia serca. Puls 140, czyli prawie dwukrotnie wyższy od normalnego już wprawdzie wrócił do normy, ale lekarze wolą nie ryzykować, bo 64-letni Havel jest człowiekiem schorowanym. Tak się złożyło, że tym razem do szpitala trafił dokładnie w 10. rocznicę pierwszej operacji. Wtedy był to niegroźny zabieg usunięcia hemoroidu, ale potem było gorzej. Był rak i wycięcie połowy prawego płuca, pęknięcie jelita grubego - wtedy to tylko szybko przeprowadzona operacja w Austrii uratowała życie prezydentowi Czech - liczne zapalenia płuc i oskrzeli. W tych dziesięciu latach Havel przebywał w szpitalu ponad 20 razy. Tym razem z powodu arytmii serca, niegroźnej, wynikłej z przepracowania.