Na razie nie wiadomo, czy aresztowany miał związki z organizacjami terrorystycznymi lub ekstremistami. Do zatrzymania doszło w piątek. Jak tłumaczyła policyjna rzeczniczka Marketa Janovska, dzień później mężczyzna trafił do aresztu. Dom we wsi Biela nad Svitavou, w którym przebywał, policja objęła 24-godzinnym nadzorem. Znaleziona tam substancja radioaktywna to nisko wzbogacony uran, który w niewielkich ilościach stosowany jest do laboratoryjnych analiz chemicznych. Mimo że znane już są wyniki wstępnych badań materiału, policja nie udziela szerszych informacji. Czeskie media - powołując się na władze Niemiec - podają, że mężczyzna przechowywał izotopy uranu 238 i 235. 45-latka poszukiwała także policja w Niemczech. W jego mieszkaniu w Koblencji znaleziono nieokreślonego pochodzenia chemikalia, amunicję, detonatory i części do broni automatycznej. Prasa w Niemczech pisała w weekend, że w czasie sobotniej akcji w mieszkaniu w Koblencji uczestniczyło około 50 funkcjonariuszy jednostek specjalnych i ponad 200 strażaków. Okolicę zamknięto, a z sąsiedztwa ewakuowano mieszkańców. Według cytowanej przez agencję CzTK niemieckiej prokuratury zatrzymany 45-latek na stałe żyje w Niemczech, ma słowackie pochodzenie, a urodził się w Pradze. W Bielej nad Svitavou mieszka jego 75-letnia matka. Prokuratura dodaje, że mężczyzna ma ukończony kurs pirotechniczny. Policja w Niemczech nie potwierdziła jego związków ze skrajną prawicą. Niemiecka prokuratura ściga mężczyznę za naruszenie prawa o kontroli broni palnej i materiałach wybuchowych. Informacje o nim uzyskano od policji w Czechach. Czechy zarzucają zatrzymanemu mężczyźnie m.in. nielegalne pozyskanie i przetrzymywanie materiału nuklearnego. Grozi mu do pięciu lat więzienia.