Według gazety, pracownicy kontrwywiadu byli na tyle nieuważni, że dali się nagrać współwłaścicielowi przedsiębiorstwa CircleTech, Jirziemu Szatankowi. CircleTech tworzy oprogramowanie dla telefonii komórkowej, szyfrujące rozmowy i krótkie wiadomości tekstowe. Jak zauważa "MfD", oprogramowanie utrudnia pracę tajnym służbom i policji. Do kontaktów Szatanka z kontrwywiadem doszło tego lata w kilku praskich restauracjach. Najpierw agenci BIS proponowali, by CircleTech wypuścił na rynek program z "błędem", który pozwoliłby służbom na odczytywanie zaszyfrowanych wiadomości. "Nie braliśmy tego pod uwagę. To tak, jakbyśmy ogłaszali, że sprzedajemy kamizelki kuloodporne, a jednocześnie sprzedawali te, dające się przestrzelić" - powiedział cytowany przez dziennik Szatanek. Następnie BIS złożył firmie ofertę handlową, zgodnie z którą CircleTech wyprodukowałby program deszyfrujący hasła. Pomógłby on kontrwywiadowi jedynie fragmentarycznie, gdyż nawet CircleTech nie jest w stanie stworzyć klucza, zdejmującego blokady ze wszystkich kodów. Składając firmie ofertę BIS przekazał, że CircleTech nigdzie nie będzie musiała zgłaszać przyjętej wpłaty. "Macie możliwość otrzymania przelewu, za który nie będziecie płacić podatku" - brzmiał fragment rozmowy z agentami, cytowany przez dziennik. Rzecznik BIS Jan Szubert poinformował, że kontrwywiad będzie wyjaśniał sprawę.