Do zdarzenia doszło po godzinie 7 rano w poczekalni oddziału traumatologii kliniki w dzielnicy Poruba w Ostrawie. Po trzech minutach od odebrania informacji o strzałach w szpitalu na miejscu pojawili się pierwsi policjanci. Napastnik zbiegł z miejsca zbrodni. Policja wszczęła za nim pościg, opublikowała jego wizerunek i numer rejestracyjny samochodu, którym się poruszał. Po zlokalizowaniu pojazdu po ponad trzech godzinach przez śmigłowiec sprawca strzelaniny strzelił sobie w głowę. Podjęta przez ratowników resuscytacja nie przyniosła rezultatu. Relacje świadków Wiadomo, że mężczyzna strzelał z broni krótkiej, celował w głowy ludzi siedzących w poczekalni. "Wszedł do poczekalni i zaczął strzelać do ludzi tam znajdujących się. Kiedy skończyły mu się naboje, przeładował broń i zaczął znowu strzelać. Podobno chciał się zastrzelić, ale kiedy chciał to zrobić, to miał już pusty magazynek" - powiedział jeden ze świadków w rozmowie z czeską TV Nova. Dyrektor ostrawskiego szpitala Jiří Havrlant powiedział, że szpital uruchomił procedury bezpieczeństwa, szpitalne pomieszczenia zostały zamknięte. Ludzie zostali częściowo ewakuowani, a niektórzy pacjenci pozostali w salach. Zastrzelił pięć osób, szósta ofiara ataku zmarła na sali operacyjnej. Ofiary to czterech mężczyzn i dwie kobiety. Trzy inne osoby są ranne, z czego jedna jest w poważnym stanie. Kim był napastnik? Jak podaje portal iRozhlas.cz, napastnik to 42-letni Czech Citrad V., pracownik budowlany. Miał zostać rozpoznany przez dyrektora firmy, w której był zatrudniony. "Mówił, że jest poważnie chory i nikt nie chce go leczyć. W zeszłym miesiącu nie przychodził do pracy, dwa tygodnie temu przyszedł i powiedział, że jest na zwolnieniu lekarskim" - powiedział pracodawca. Z najnowszych informacji podawanych przez czeskie media wynika, że sprawca był mieszkańcem powiatu opawskiego, leczył się szpitalu w Ostrawie. Przechodził chemioterapię. Z kolei lokalne media podają, ze napastnikiem mógł być mężczyzna, którego dziecko niedawno zmarło w szpitalu. Według wstępnych danych policji użył on w ataku niezarejestrowanej broni czeskiej produkcji, nie miał wspólników i działał sam; wcześniej był trzykrotnie notowany za bójki. W związku ze sprawą do Ostrawy lecą najwyżsi przedstawiciele władz państwowych. Premier Andrej Babisz z powodu strzelaniny odwołał dwudniowy wyjazd do Estonii. Prezydent Milosz Zeman złożył kondolencje rodzinom ofiar strzelaniny w ostrawskim szpitalu. Podziękował także funkcjonariuszom i lekarzom, którzy pomogli poszkodowanym na miejscu. Policyjna wpadka Na początku czeska policja opublikowała zdjęcie innego mężczyzny, podejrzewanego o dokonanie ataku. Usunięto jednak zdjęcie informując, że to "ważny świadek". Mężczyzna okazał się doktorantem geoinformatyki ostrawskiego uniwersytetu i nie był powiązany z atakiem.