Senatorzy przygotowują oficjalny apel, żeby prezydent podpisał ten dokument. Socjaldemokratyczna senator Alena Gajduszkova zapowiedziała, że jeśli Klaus odmówi podpisania Traktatu, to będzie oznaczało, iż nie nadaje się do pełnienia swej funkcji, a Traktat podpisze zamiast niego premier. Czescy parlamentarzyści stracili cierpliwość do prezydenta, gdy Klaus we wtorkowym wywiadzie dla stacji radiowej "Radiożurnal" oświadczył, że będzie nadal zwlekał, a decyzję, czy podpisze kluczowy unijny dokument, podejmie jako ostatni polityk w Europie. - Na pewno nie będę się śpieszył - powiedział. Parlament Czech może czasowo pozbawić prezydenta prerogatyw, gdy większość obecnych posłów i senatorów podejmie uchwałę, że Klaus "nie może z ważnych przyczyn wykonywać swojej funkcji". Taką przyczyną może być zwlekanie z podpisaniem Traktatu Lizbońskiego, co potwierdzili prawnicy, do których "MfD" zwróciła się o opinię. Ich zdaniem Klaus łamie konstytucję. Zgodnie z czeską ustawą zasadniczą prezydent powinien podpisać Traktat Lizboński bez zwłoki. "Z konstytucji nie wynika, że prezydent ma prawo weta wobec decyzji pozostałych najwyższych organów państwa. W przeciwnym razie moglibyśmy być uważani za jakąś monarchię absolutną" - powiedział "Mladej foncie Dnes" były sędzia Sądu Konstytucyjnego Vojtech Cepl, jeden z autorów czeskiej konstytucji. "Stawiając warunki, Vaclav Klaus tworzy jak gdyby własną konstytucję, co jest absolutnie nie do przyjęcia" - dodał konstytucjonalista. Klaus uzasadnia swoje wahanie faktem, że Traktatu Lizbońskiego nie przyjęli jeszcze w referendum Irlandczycy i nie ratyfikował go polski prezydent Lech Kaczyński. Czeski prezydent czeka też na orzeczenie Sądu Konstytucyjnego odnośnie zapowiedzianej skargi części senatorów o niezgodności Traktatu Lizbońskiego z konstytucją. Choć senatorzy mówią o skardze od półtora miesiąca, złożą ją zapewne dopiero w sierpniu - pisze "Mlada fronta Dnes".