Za przyjęciem Traktatu w wyższej izbie czeskiego parlamentu opowiedziało się 54 z 79 obecnych senatorów, czyli więcej niż wymagane minimum trzech piątych głosów. Tym samym zakończył się proces ratyfikacji Traktatu w parlamencie; Izba Poselska zaaprobowała dokument w lutym. Głosowanie nad Traktatem poprzedziło emocjonalne wystąpienie ustępującego premiera Mirka Topolanka, który zaapelował do senatorów, żeby Traktat przyjęli. Przedstawił argumenty "za" i "przeciw" ratyfikacji. Wyraźnie podkreślił, że przyjęcie Traktatu Lizbońskiego poniekąd utrudni forsowanie czeskich interesów narodowych w UE, ale jego odrzucenie obronę tych interesów uniemożliwi. Ostrzegł, że jeśli Traktat Lizboński nie zostanie przyjęty, Unia podzieli się na dwa obozy: kraje tzw. starej Unii i "peryferie UE", gdzie znajdą się m.in. Czechy, które w tym półroczu sprawują przewodnictwo w Unii. W pięciogodzinnej dyskusji poprzedzającej głosowanie wielu senatorów wystąpiło z ostrą krytyką Traktatu, strasząc rozpłynięciem się małej Republiki Czeskiej w otoczeniu silnych partnerów z UE, którzy według nich opracowali dokument we własnym interesie. Klub senatorów z prawicowej Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS), którą założył i przez wiele lat kierował Klaus, podzielił się na dwa obozy. Zwolennicy prezydenta wypowiedzieli się przeciwko ratyfikacji Traktatu. Senator Jaroslav Kubera z oburzeniem cytował słowa kontrowersyjnego europosła Daniela Cohn- Bendita, że Klaus kupił sobie senatorów, żeby głosowali przeciwko ratyfikacji. Przeciwnicy Klausa z szeregów ODS, na przykład przewodniczący Senatu Przemysl Sobotka czy dotychczasowy minister ds. europejskich Alexandr Vondra, opowiadali się, choć z zastrzeżeniami, za przyjęciem Traktatu. Klaus, powszechnie znany jako eurosceptyk i przeciwnik Traktatu, po głosowaniu oświadczył, że jest zawiedziony decyzją senatorów, którzy - jak powiedział - w ostatniej chwili, pod wpływem nacisków medialnych zmienili pogląd i opowiedzieli się za przyjęciem dokumentu. Ocenił, że przejawili w ten sposób tchórzostwo i populizm, a decyzja Senatu jest porażką elity politycznej. Za Traktatem głosowało 12 senatorów z ODS, a 4 wstrzymało się od głosu. Prezydent zapowiedział, że swoich poglądów zmieniać nie może i nie chce w zależności od sytuacji. "Traktat Lizboński jest w tej chwili martwy, ponieważ został odrzucony w referendum w jednym z państw członkowskich. Dlatego też dla mnie decyzji w sprawie ratyfikacji tego traktatu nie ma obecnie na porządku dziennym" - powiedział dziennikarzom. Wyjaśnił, że poczeka, czy grupa senatorów zwróci się do Trybunału Konstytucyjnego o ustalenie, czy Traktat jest zgodny z czeską ustawą zasadniczą, a z ewentualnym podpisaniem dokumentu poczeka na orzeczenie trybunału. Grupa senatorów z ODS zapowiedziała już zaskarżenie Traktatu do Trybunału Konstytucyjnego. Zadowolenie z ratyfikacji Traktatu przez czeski Senat wyraził przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso. Jeszcze przed oświadczeniem Klausa wyraził nadzieję, że dokument zostanie podpisany przez prezydenta w Czechach i w innych krajach, gdzie do pełnej ratyfikacji też brakuje podpisów prezydentów. Choć nie wymienił ich z nazwy, wiadomo, że chodzi o Polskę i Niemcy. Przewodniczący frakcji w Parlamencie Europejskim uznali, że głosowanie w czeskim Senacie jest "krokiem naprzód w procesie integracji". Jak podkreślił szef socjalistów Martin Schulz, pozwala ono "na większy optymizm w sprawie możliwości ratyfikowania Traktatu z Lizbony do końca roku". Współprzewodniczący grupy Zielonych, Monica Frassoni i Cohn-Bendit ostrzegli jednak, że to "jeszcze nie koniec historii" ratyfikacji Traktatu. Kanclerz Niemiec Angela Merkel uznała decyzję czeskich senatorów za "nadzwyczaj dobrą wiadomość z Pragi", podkreślając, że ratyfikacja przez nich dokumentu stanowi kolejny ważny krok ku jego wdrożeniu. Traktat Lizboński musi być zatwierdzony przez wszystkie 27 państw członkowskich UE nim wejdzie w życie. Poza Irlandią, gdzie traktat został odrzucony w czerwcowym referendum i planowany jest ponowny plebiscyt na jesieni, Traktat z Lizbony ratyfikowały już wszystkie kraje członkowskie. Poza Czechami tylko w Polsce i Niemczech do zakończenia procesu ratyfikacji brakuje podpisów prezydentów. Niemcy oczekują też ciągle na decyzję Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, który ma rozstrzygnąć pozwy kwestionujące zgodność Traktatu UE z ustawą zasadniczą.