Z ostatnich, opublikowanych sondaży, które dla Czeskiej Telewizji i Czeskiego Radia przeprowadził Ośrodek Badań Empirycznych STEM, wynika, że w referendum chce wziąć udział około 60 procent uprawnionych do głosowania, a około 70 procent z nich chce głosować na "tak". W Czechach nie ma instytucji referendum. To europejskie odbywa się na podstawie specjalnej ustawy przyjętej przez parlament. Dla ważności pierwszego w historii Czech plebiscytu nie jest wymagany udział w nim co najmniej 50 proc. uprawnionych. Wyniki referendum będą jednak ostateczne i nie będzie mógł ich zmienić ani parlament, ani prezydent. Gdyby większość uczestników głosowania opowiedziała się przeciw wejściu do Unii, to następny plebiscyt w tej sprawie będzie się mógł odbyć najwcześniej dopiero za dwa lata. Zdaniem czeskich polityków kolejną szansę wejścia do Unii Czesi otrzymaliby jednak faktycznie dopiero w roku 2007, przy okazji kolejnego rozszerzenia UE. W Czechach nie ma ciszy wyborczej. Do ostatniej chwili publikowane były apele o udział w głosowaniu i poparcie integracji europejskiej. Prymas Czech, kardynał Miloslav Vlk, wezwał czeskich katolików (w 10-milionowym kraju jest ich ok. 2,7 miliona), aby wzięli udział w plebiscycie i głosowali na tak, kierując się wskazaniem papieża Jana Pawła II. W czasie referendum w większości urzędów czeskich gmin i miast czynne będą specjalne stanowiska, gdzie ci, którzy mają nieaktualny dowód osobisty, albo go zgubili, będą mogli "od ręki" otrzymać nowe, niezbędne do głosowania dokumenty. Za członkostwem w UE opowiadają się wszystkie partie koalicji rządowej: socjaldemokraci, ludowcy i liberałowie oraz opozycyjna Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS), która jednak swoim zwolennikom zaleca tzw. "miękkie tak". Oznacza to, że w głosowaniu zostawia wolną rękę, a której kilku czołowych przedstawicieli ODS (w tym m.in. wiceprzewodniczący parlamentu Ivan Langer) jednoznacznie opowiedziało się przeciw wejściu do Unii. Członkostwo w UE w zasadzie odrzucają komuniści, ale kilku wpływowych polityków z tej partii zapowiedziało, że poprze europejską integrację. Jednoznacznie za członkostwem w Unii opowiedział się premier Vladimir Szpidla i były prezydent Vaclav Havel. Jego następca na stanowisku głowy państwa Vaclav Klaus wezwał, co prawda, do udziału w referendum, ale - co budzi zdziwienie opinii publicznej - ani jednym słowem nie dał do zrozumienia jak będzie głosował. Media przypominają słowa Klausa, który spodziewane członkostwo Czech w UE nazwał małżeństwem z rozsądku. Przeprowadzenie referendum w ciągu dwóch dni wynika z czeskiej tradycji politycznej. Wybory przeprowadza się tam zawsze od piątku po południu do soboty po południu, by umożliwić wyborcom odpoczynek weekendowy. Prognozy po pierwszym dniu referendum Czeska Telewizja poda już w piątek wieczorem. Kolejne, dotyczącego całego referendum znane będą w sobotę, po zamknięciu lokali wyborczych. Pierwsze, nieoficjalne wyniki głosowania podane zostaną w sobotni wieczór, na który np. w Pradze zaplanowano wielki europejski koncert oraz pokaz ogni sztucznych. W Czeskich Budziejowicach na południu kraju i w sąsiednim Pisku uroczystości zaplanowano już na piątkowe popołudnie. Okazją do proeuropejskich zgromadzeń stały się obchody rocznic założenia obu miast. Organizatorzy są przekonani, że wynik referendum jest niemal z góry przesądzony, bo przewaga zwolenników integracji z Unią jest miażdżąca.