Zdarzenie potwierdziły policja oraz pogotowie ratunkowe. Ratownicy informują, że ranny ma poparzenia 30 proc. powierzchni ciała. Kobieta, która twierdzi, że wraz z czterema innymi osobami uczestniczyła w gaszeniu płomieni, powiedziała CTK, że mężczyzna, który się podpalił, był Czechem i wyglądał na bezdomnego. Jeden ze świadków relacjonował, że zobaczył płonącego mężczyznę, który miał poparzoną twarz i ręce. "Ratownicy wprowadzili pacjenta (...) w stan śpiączki farmakologicznej, intubowali go i przetransportowali do Kliniki Uniwersyteckiej Kralovske Vinohrady" - napisała na Twitterze rzeczniczka pogotowia ratunkowego Jana Posztova. Pacjent przebywa na oddziale oparzeniowym i jest pod opieką zespołu specjalistów - poinformowała z kolei rzeczniczka szpitala Jana Roubalova. Czesi wspominają 50. rocznicę samospalenia Jana Palacha Dziennikarze, którzy przyjechali na plac Wacława, informowali, że przy pomniku św. Wacława widoczne są ślady proszku gaśniczego, popalona odzież i pojemnik z niezidentyfikowanym płynem. Na miejscu zjawili się policjanci, którzy odgrodzili teren incydentu. Rzecznik policji Martin Kavka powiedział, że z policjantami współpracują specjaliści ze straży pożarnej. Pracownica kawiarni, która znajduje się w pobliżu placu, powiedziała dziennikarzom, że z lokalu, w którym pracuje, została zabrana gaśnica. Inny świadek powiedział, że widział osobę, która się podpaliła, bezpośrednio przed zdarzeniem. Mężczyzna miał stać pod pomnikiem św. Wacława z tablicą w rękach i coś wykrzykiwać. Policja prowadzi śledztwo i nie informuje o ewentualnych motywach. Próba samospalenia nastąpiła w czasie, gdy Czesi wspominają 50. rocznicę samospalenia Jana Palacha. Student Uniwersytetu Karola podpalił się 16 stycznia 1969 r. i trzy dni później zmarł. W listach, które zostawił, pisał, że chce obudzić Czechów i Słowaków z letargu, w którym znaleźli się w pięć miesięcy po rozpoczęciu okupacji sowieckiej i interwencji państw Układu Warszawskiego, która położyła kres tzw. praskiej wiośnie. Z Pragi Piotr Górecki