Testowa partia jabłek została pobrana z hurtowni Lipence w Pradze. Na kilogram produktu spożywczego nie może przypadać więcej niż 0,01 miligrama środka owadobójczego - informuje iDNES.cz. Przeprowadzone przez Czechów badania laboratoryjne wskazały, że poziom pestycydów w kontrolowanych jabłkach przekroczył dopuszczalne normy aż sześciokrotnie. Chodzi o ślady środka owadobójczego o nazwie chlorpyrifos. Trefne owoce na czeski rynek dostarczyła polska firma z siedzibą we Wrocławiu. Podejrzana partia owoców waży łącznie 1560 kg. Jabłka miały trafić z hurtowni do niesprecyzowanych czeskich warzywniaków. Czeska inspekcja żywieniowa zapowiedziała nałożenie kar finansowych na dystrybutora jabłek. To nie pierwsza afera związana z wątpliwą jakością polskiej żywności w Czechach. Prezes Izby Spożywców w Czechach już w kwietniu nawoływał do zakazu sprowadzania żywności z Polski na czeski rynek, a w 2016 r. polskie produkty spożywcze skrytykował obecny premier Andrej Babisz. Teraz na cenzurowanym znalazły się polskie jabłka odmiany prince.